W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.
Film: My Fair Lady
Data rozpoczęcia 2015-12-03
Godzina rozpoczęcia 19:00
Miejsce Dzielnicowy Dom Kultury „Węglin” ul. Judyma 2a, Lublin
Organizator Dzielnicowy Dom Kultury „Węglin”
Udział Bezpłatny
Kategoria Akcja

CYKL EDUKACYJNY „AKADEMIA ZAPOMNIANYCH ARCYDZIEŁ FILMOWYCH – KINO MUZYKI”

My Fair Lady, USA 1964, 170 min.
reżyseria – George Cukor
scenariusz – Alan Jay Lerner
główne role: Audrey Hepburn – Eliza Doolittle, Rex Harrison – profesor Henry Higgins, Stanley Holloway – Alfred P. Doolittle, Wilfrid Hyde-White – pułkownik Hugh Pickering, Gladys Cooper – pani Higgins, Jeremy Brett – Freddy Eynsford-Hill i inni.


Akt I: „Overture”, „Why Can’t the English?”, „Wouldn’t It Be Loverly?”, „An Ordinary Man”, „With A Little Bit of Luck”, „Just You Wait”, „Servants Chorus”, „The Rain in Spain”, „I Could Have Danced All Night”, „Ascot Gavotte”, „Ascot Gavotte (Reprise)”, „On the Street Where You Live”, „Intermission”

Akt II: „Transylvanian March”, „Embassy Waltz”, „You Did It”, „Just You Wait (Reprise)”, „On The Street Where You Live”, „Show Me”, „Get Me to The Church on Time”, „A Hymn to Him”, „Without You”, „I’ve Grown Accustomed to Her Face”, „Finale”, „Exit Music”

Amerykański musical z 1964 roku w reżyserii George’a Cukora. Filmowa adaptacja musicalu „My Fair Lady” i wtórnie sztuki „Pigmalion. Romans w pięciu aktach” autorstwa George’a Bernarda Shawa. Obraz mieszczący się już w epoce kina społecznego wyraźnie zmienia klimat dotychczasowej tradycji musicalu. Dzisiaj jakby zapomniany w swym czasie odniósł gigantyczny sukces zarazem komercyjny i artystyczny. Nagrodzony Oscarem dla Najlepszego Filmu Roku (1964), łącznie zdobył osiem Oscarów, Złotym Globem dla Najlepszego filmu komediowego lub musicalu (1965), BAFTA dla Najlepszego filmu (1965).

Ekscentryczny profesor fonetyki, profesor Higgins (Rex Harrison), zakłada się, że z prostej kwiaciarki, Elizy Doolittle (Audrey Hepburn), zrobi damę przez nauczenie jej dobrego mówienia i manier. Po serii zabawnych porażek udaje mu się to i Eliza zaczyna być podziwiana jako prawdziwa lady. Wynika to oczywiście z jej własnego czaru, którego tylko Higgins zdaje się nie zauważać. Dopiero, gdy pojawia się groźba małżeństwa z dandysem Freddym, profesor uświadamia sobie, że to właśnie Eliza jest kobietą jego życia. Przypomnijmy inspirację mitologiczną. Król Cypru, Pigmalion, zakochał się w wyrzeźbionym przez siebie z kości słoniowej posągu kobiety, którą nazwał Galatea. Bogini piękna i miłości, Afrodyta, wzruszona siłą jego uczucia, ożywiła rzeźbę.

Najlepsza pozostaje w tym filmie znakomita muzyka skomponowana przez Fredericka Loewe. Ciekawą osobliwością jest decyzja, iż większość partii muzycznych jest dubbingowana przez innych artystów. Na przykład część utworu „The Rain in Spain” śpiewana jest przez Audrey Hepburn, ale w trudnych partiach sopranowych zastępuje ją Marni Nixon. Własnym głosem od początku do końca śpiewa (i to znakomicie) Rex Harrison. Muzyka ubrana jest tutaj w quasi-teatralną scenografię doskonale oddającą klimat dziewiętnastowiecznego Londynu. Wspaniałe, pełne przepychu kostiumy – suknie, parasole, surduty, kapelusze – idealnie uzupełniają opowieść. Film okazały, ale niewybitny. Z pewnością kończy epokę Audrey – wiecznej dziewczynki. Krytyka zarzucała jej niezbyt wybrednie, że jest po prostu za stara do swej roli.

AKADEMIA ZAPOMNIANYCH ARCYDZIEŁ FILMOWYCH – KINO MUZYKI

Dlaczego kolejny rok Akademii poświęcamy w całości tematowi muzyki w filmie? Czy nie jest to zbyt wąska nisza kina? Czy nie nazbyt ograniczy to możliwości i wszechstronności naszych pokazów? Niech Państwo nam uwierzą, że będzie SUPER! Bo będzie wręcz przeciwnie! Będziemy oglądać atrakcyjne, różnorodne, wielobarwne dosłownie i emocjonalnie wyjątkowe obrazy. Muzyka jako temat i środek filmowy przeniesie nas w światy dźwięków i barw tak różnorodnych, że zmuszeni będziemy wręcz ograniczać nasze ekranowe żądze zmysłowych doznań. Chrząkać znacząco i tłumaczyć się z uczuciowego zamieszania. I nie będzie nam się chciało wracać do domu po seansie. Uff. Muzyka w filmie nie ustępuje fundamentalnej obrazowości kina. Gdyby został nam tylko obraz i nic by nam w uszach nie grało kino byłoby wyjątkowo kaleką i smutną sztuką. Kino to ruch, ruch obrazów, ale ruch, który musi być jakoś zorganizowany. Jest właściwie tylko muzyczna możliwość tej ekranowej organizacji. W pewnym sensie to taniec obrazów przed naszymi oczyma. Muzyka to ożywiona zmysłowo matematyka. Muzyka jest rytmem i w tym znaczeniu porządkiem opowieści. Jako taka porządkuje nam filmowe kosmosy. Muzyka jest też czasowym aspektem filmowości. Organizuje nam harmonogramy ekranowych podróży. Muzyka jest w końcu kompasem naszych emocji. Dzięki niej nigdy nie gubimy się w powikłaniach filmowych doświadczeń.

Muzyczna refleksja kina ma swoje rozliczne i niejednoznaczne oblicza. Spróbujemy się przyjrzeć wyjątkowym filmowym przykładom problematyzacji tego tematu i formy zarazem. Kino muzyczne z koronnym gatunkiem musicalu filmowego będzie tutaj tylko punktem wyjściowym dla naszych filmowo-muzycznych spotkań. Będzie to spotkanie z niewinnością filmowych opowieści. Kino muzyczne będzie też możliwością spotkania z piosenką, historią gatunków muzycznych i przemian muzycznej ekspresji na ekranie. A przecież zupełnie osobnym tematem będzie muzyka filmowa jako wyjątkowo sugestywny środek ekspresji w kinie pozornie nie-muzycznym. A jeszcze innym – będzie muzyka sama w sobie jako temat i bohater filmowej opowieści. No i może w końcu – zastanowimy się nad immanencją muzyki w kinie, nad takimi realizacjami kiedy wydaje nam się, że jej w ogóle nie ma, nic nie słyszymy, a tymczasem nasz odbiór filmu jest całkowicie zdeterminowany i podporządkowany sile muzycznej sugestii i ideologii. „Zagraj to jeszcze raz Sam!”

 

CreArt. Sieć miast na rzecz twórczości artystycznej