W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.
Film: ​Spotkanie
Data rozpoczęcia 2015-11-12
Godzina rozpoczęcia 19:00
Miejsce Dzielnicowy Dom Kultury „Węglin” ul. Judyma 2a, Lublin
Organizator Dzielnicowy Dom Kultury „Węglin”
Kontakt Kurator cyklu – dr hab. Rafał Szczerbakiewicz
Udział Bezpłatny
Kategoria Akcja

Spotkanie (Brief Encounter , Wielka Brytania 1945) 86 min 

reżyseria – David Lean

scenariusz na podstawie Noela Cowarda: Anthony Havelock-Allan, David Lean, Ronald Neame

obsada: Stanley Holloway (Albert Godby), Celia Johnson (Laura Jesson), Trevor Howard (Dr Alec Harvey), Joyce Carey (Myrtle Bagot), Cyril Raymond (Fred Jesson) i inni.

Laura, nieśmiała mężatka poznaje sympatycznego, też żonatego lekarza Alec`a. Miejscem spotkań niemłodej już pary jest hałaśliwy dworzec kolejowy. Stukot kół wagonów, gwizdy parowozów docierające do dworcowej restauracji wzbudzają w Laurze nostalgię i marzenia o dalekich podróżach i wyjazdach, kontrastujących z nudnym, nieciekawym kontekstem jej życia… Czy romans odmieni jej życie?

Powojenna Wielka Brytania to z pewnością miejsce, w którym idea rozpadu małżeństwa nie mieściła się w mieszczańskich głowach. Tak samo zresztą już sam płomienny romans. Tutaj jednak doskonale widać, że to coś dużo ważniejszego niż przelotne uczucie. Widz jest świadkiem spotkania dwóch bratnich dusz, połówek jabłka, które niestety spotkały się za późno. 

David Lean, genialny brytyjski reżyser znany szerzej z całkiem innych produkcji takich jak „Lawrence z Arabii”, „Doktor Żiwago” czy „Most na rzece Kwai” stworzył modelowy melodramat, który wszedł nie tylko do kanonu anglosaskiego kina. Epik stworzył film kameralny, z genialnymi ujęciami, gdzie zbliżenia i detale, spojrzenia i gesty grają pierwsze skrzypce. „Spotkanie” zostało nakręcone na podstawie sztuki Noela Cowarda, a jeżeli jest coś, co łączy wszystkie jego sztuki ze sobą, to żywy i bezkompromisowy humor jego dialogów. Również w „Spotkaniu” nie brakuje ciętych fraz, ale wymagają one od nas przedarcia się przez zasłonę wszechogarniającej melancholii. Chociażby moment, w której mąż Laury w jej towarzystwie rozwiązuje krzyżówkę, i zupełnie nieświadomie hasło „romans” zgadza mu się z „delirium”. To tylko jeden z wielu żartów równie słodko-gorzkich, co romans Aleca i Laury.  Billy Wilder wspominał, że właśnie ten film inspirował jego równie gorzką „Garsonierę”. Oczywiście rok 1945, kiedy wojenne wyrzeczenia były świeżo pamiętane, a „Spotkanie” miało swoją premierę, nie sprzyjał narracjom o namiętnych kochankach, którzy wszystko mają za nic i dają się ponieść swej namiętności. Być może dlatego „Spotkanie” to konieczny triumf moralności i społecznego porządku. Ale czy na pewno? Czy ostatnie sceny, to rzeczywiście triumf odpowiedzialności i etyki?

W końcu muzyka: Sam Noel Coward zalecił wybranie za muzyczne, wręcz transowe, tło drugiego koncertu fortepianowego Rachmaninowa. I nie byłby ten film tak niezwykle sugestywny emocjonalnie, gdyby nie muzyka, która wie zdecydowanie więcej niż ekranowi bohaterowie i widzowie. Unosi się immanentnie nad wszystkim i nie pozwala zwątpić ani na sekundę  w realność i siłę miłości.

W 1999 roku brytyjski instytut filmowy wprowadził do pierwszej piątki angielskich filmów wszechczasów aż trzy tytuły Davida Lean’a – „Spotkanie” pośród nich było na miejscu drugim.

AKADEMIA ZAPOMNIANYCH ARCYDZIEŁ FILMOWYCH – KINO MUZYKI

Dlaczego kolejny rok Akademii poświęcamy w całości tematowi muzyki w filmie? Czy nie jest to zbyt wąska nisza kina? Czy nie nazbyt ograniczy to możliwości i wszechstronności naszych pokazów? Niech Państwo nam uwierzą, że będzie SUPER! Bo będzie wręcz przeciwnie! Będziemy oglądać atrakcyjne, różnorodne, wielobarwne dosłownie i emocjonalnie wyjątkowe obrazy. Muzyka jako temat i środek filmowy przeniesie nas w światy dźwięków i barw tak różnorodnych, że zmuszeni będziemy wręcz ograniczać nasze ekranowe żądze zmysłowych doznań. Chrząkać znacząco i tłumaczyć się z uczuciowego zamieszania. I nie będzie nam się chciało wracać do domu po seansie. Uff. Muzyka w filmie nie ustępuje fundamentalnej obrazowości kina. Gdyby został nam tylko obraz i nic by nam w uszach nie grało kino byłoby wyjątkowo kaleką i smutną sztuką. Kino to ruch, ruch obrazów, ale ruch, który musi być jakoś zorganizowany. Jest właściwie tylko muzyczna możliwość tej ekranowej organizacji. W pewnym sensie to taniec obrazów przed naszymi oczyma. Muzyka to ożywiona zmysłowo matematyka. Muzyka jest rytmem i w tym znaczeniu porządkiem opowieści. Jako taka porządkuje nam filmowe kosmosy. Muzyka jest też czasowym aspektem filmowości. Organizuje nam harmonogramy ekranowych podróży. Muzyka jest w końcu kompasem naszych emocji. Dzięki niej nigdy nie gubimy się w powikłaniach filmowych doświadczeń.

Muzyczna refleksja kina ma swoje rozliczne i niejednoznaczne oblicza. Spróbujemy się przyjrzeć wyjątkowym filmowym przykładom problematyzacji tego tematu i formy zarazem. Kino muzyczne z koronnym gatunkiem musicalu filmowego będzie tutaj tylko punktem wyjściowym dla naszych filmowo-muzycznych spotkań. Będzie to spotkanie z niewinnością filmowych opowieści. Kino muzyczne będzie też możliwością spotkania z piosenką, historią gatunków muzycznych i przemian muzycznej ekspresji na ekranie. A przecież zupełnie osobnym tematem będzie muzyka filmowa jako wyjątkowo sugestywny środek ekspresji w kinie pozornie nie-muzycznym. A jeszcze innym – będzie muzyka sama w sobie jako temat i bohater filmowej opowieści. No i może w końcu – zastanowimy się nad immanencją muzyki w kinie, nad takimi realizacjami kiedy wydaje nam się, że jej w ogóle nie ma, nic nie słyszymy, a tymczasem nasz odbiór filmu jest całkowicie zdeterminowany i podporządkowany sile muzycznej sugestii i ideologii. „Zagraj to jeszcze raz Sam!”