Teoria wszystkiego – najnowsze dziecko wielkiego wizjonera i ekscentryka kina. Terry Gilliam, bo o nim tu mowa, zaczynał w legendarnej grupie Monty Pythona, by z biegiem lat stać się jednym z najoryginalniejszych reżyserów światowego kina. Autor tak znakomitych dzieł jak „Brasil”, „12 małp”, „Las Vegas Parano” czy „Fisher King” przyzwyczaił widzów do niezwykle plastycznego i barwnego świata, jaki kreuje w swoich obrazach. Gilliam, niczym ostatni czarodziej kina, korzysta ze starych analogowych technik, nierzadko buduje „żywe” scenografie, pieczołowicie dba o kostiumy i rekwizyty niczym w prawdziwym teatrze. W „Teorii wszystkiego” odnajdziemy bez trudu te wszystkie cechy, a dodatkowo powrócimy do jednego z ulubionych tematów artysty – ponurej, antyutopijnej wizji przyszłości. Główny bohater filmu to naukowiec Quohen Leth (grany prze dwukrotnego zdobywcę Oscara Christopha Waltza). Pozostaje on w dość specyficznym odosobnieniu, próbując zgłębić największą zagadkę wszechświata. Czy mu się to uda i jaką rolę odegrają w tym odwiedzające go postacie (m.in. Matt Damon czy Melanie Thierry)? Przekonamy się już podczas Miasto movie latem.
„Teoria wszystkiego” reż. Terry Gilliam, czas 107’, 2013 r.
Wstęp wolny
