W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Na wygraną trzeba będzie jeszcze poczekać

Na wygraną trzeba będzie jeszcze poczekać
27.03.2017

Trener Wisły Jose Ignacio Hernandez mówił, że jego zawodniczki muszą zmienić przede wszystkim swoje podejście do gry. Krakowianki od pierwszych minut wzięły sobie te słowa do serca. Błyskawicznie trzy akcje zamieniły na punkty. Początkowy przestój lublinianek przerwała Dorota Mistygacz. Akademiczki musiały zewrzeć szyki obronne i zmusić rywalki do popełniania błędów. Ta sztuka udawała im się coraz lepiej, bo mistrzynie Polski nie miały otwartej drogi do kosza. Jednak ich obrona również spisywała się dobrze, co z kolei mocno psuło plany gospodyniom. Pierwsza kwarta stała pod znakiem nieskutecznej ofensywy z obu stron. Dodatkowo, akademiczki zawodziły na linii rzutów wolnych. Wykorzystały tylko 3 z 7 prób. Pomimo tego, po 10 minutach gry to one prowadziły 15:14.

W drugiej odsłonie obie drużyny regularnie dopisywały kolejne punkty na tablicy wyników. Jednak zarówno „Pszczółki”, jak i rywalki, nie ustrzegły się serii błędów. Dlatego w ciągu 4 minut rezultat spotkania zmienił się tylko nieznacznie. Po „czasie” dla trenera Krzysztofa Szewczyka to przyjezdne objęły prowadzenie 21:20. Gra miejscowych nie układała się jednak tak, jakby chciał tego szkoleniowiec i ponownie musiał przywołać zawodniczki do ławki. Akademiczki często nie mogły nawet zakończyć akcji rzutem. Wisła natomiast zaczęła odskakiwać gospodyniom. Dopiero w ostatnich sekundach tej partii niemoc lublinianek przerwała Asia Boyd. Na przerwę akademiczki schodziły przegrywając 24:28.

Po powrocie na parkiet oba zespoły szybko dorzuciły kilka punktów do swoich zdobyczy. Lepiej w tym względzie spisywały się jednak obrończynie tytułu. Po kilku minutach gry im również rozregulował się celownik. Żadna z ekip długo nie mogła się przełamać. Cenne trzy punkty dla lubelskiej drużyny zdobyła wchodząca z ławki Kateryna Dorogobuzova. Ta sama koszykarka zniwelowała później stratę do Wisły do zaledwie jednego „oczka” – 33:34. Potem do głosu doszły zawodniczki gości. W końcówce kwarty „Biała Gwiazda” złapała wiatr w żagle i objęła kilkupunktową przewagę – 43:36.

Tuż po rozpoczęciu ostatniej odsłony Wisła wyszła na 10-punktowe prowadzenie za sprawą celnej „trójki” Meighan Simmons. Dobrze ułożona ręka tej koszykarki w sumie 4 razy sprawiała lubliniankom problemy w obronie zza łuku. Swoje zrobiły też same gospodynie, które w całym meczu spudłowały aż 11 rzutów wolnych. „Pszczółki” spróbowały jeszcze poderwać się do gry, ale ich strata była już zbyt duża. Ostatecznie AZS UMCS przegrał 58:64.

Teraz seria przenosi się z powrotem do Krakowa. W środę poznamy półfinalistę play-off Basket Ligi Kobiet.

źródło: azs.umcs.pl