W meczu z Siarką Tarnobrzeg od początku nic nie szło po myśli koszykarzy TBV Startu Lublin. Kiepski start meczu, kontuzja Brandona Petersona w drugiej minucie, problemy z faulami wysokich. Przeciwności losu było sporo, mimo to do ostatnich sekund TBV Start Lublin miał szansę na zwycięstwo. Niestety "dzień konia" Travisa Releforda zdecydował o wygranej gospodarzy 86:83.
17 zbiórek w ataku Siarki. Ta statystyka mówi sama za siebie. Miejscowi perfekcyjnie wykorzystali kłopoty TBV Startu na środku i właśnie "deską" wygrali spotkanie. Dość powiedzieć, że tylko w ostatniej minucie gospodarze zaliczyli trzy zbiórki w ofensywie, co przechyliło szalę na ich korzyść.
Już wtedy TBV Start Lublin grał bez nominalnego centra. Po kontuzji Petersona, jedynym środkowym był Jarosław Trojan, ale on "spadł" w drugiej połowie z powodu pięciu fauli. Ci, którzy go zastępowali, mieli nie mniejsze problemy z przewinieniami (Paweł Kowalski i Łukasz Bonarek skończyli mecz z czterema faulami na koncie).
Dzięki takiemu obrotowi spraw znakomicie poczynali sobie Zane Knowles i Tomasz Wojdyła, którzy w sumie zaliczyli aż 29 zbiórek! Po naszej stronie starali się, jak mogli Nick Kellogg, Doug Wiggins i nowy nabytek drużyny Nick Covington. Amerykanie łącznie zdobyli 47 punktów i 15 asyst, jednak to było za mało, aby zainkasować dwa oczka.
Decydująca okazała się akcja na 25 sekund przed końcem, przy remisie 81:81. Najpierw nie trafił Wojdyła, potem Knowles. Piłkę zebrał jednak jeszcze raz Grzegorz Małecki i zaliczył akcję 2+1. Gdyby koszykarzom Startu udało się choć raz zebrać piłkę, zapewne moglibyśmy cieszyć się z triumfu...
Dzięki wygranej Siarka zrównała się z TBV Startem punktami, a nasz zespół będzie szukał teraz zwycięstw w serii meczów u siebie. Za tydzień TBV Start Lublin w hali Globus podejmie King Szczecin, następnie zagra jeszcze z MKS Dąbrowa Górnicza i Miastem Szkła Krosno.
źródło: startlublin.pl
