W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Sportowe podsumowanie weekendu

Sportowe podsumowanie weekendu
25.04.201608:57

Tenis stołowy: Lidzbark Warmiński za mocny dla Lublina

Tenisistki stołowe AZS UMCS Lublin mimo gry na wysokim poziomie drugi raz w tym sezonie musiały uznać wyższość drużyny z Lidzbarka Warmińskiego. Akademiczki przegrały u siebie 2:3.

W pierwszym pojedynku rywalką Natalii Aleksyeyenko była Alina Arlouskaya. Mecz lepiej rozpoczęła zawodniczka gości i to ona wygrała 11:9. W drugim secie Aleksyeyenko zagrała odważniej. Opłaciło się, bo zwyciężyła 11:8 i wyrównała wynik spotkania. Początek trzeciej partii był wyrównany, jednak w połowie seta zawodniczka gospodyń zdobyła sześć punktów z rzędu. Dzięki temu wygrała 11:7. W czwartym secie, mimo wyrównanej gry, ponownie górą była lublinianka. W całym pojedynku zwyciężyła 3:1

Pierwsze spotkanie zakończyło się naszą przegraną 0:3. Teraz było 2:3. Mecz był bardzo dobry, ale mimo to jest niedosyt, bo każda drużyna gra o zwycięstwo. Liczyłyśmy na to, że nam się uda. Niestety, zabrakło trochę – mówi Antonina Szymańska z AZS UMCS.

W drugim starciu Sylwia Pawlak podejmowała czwartą najskuteczniejszą zawodniczkę ligi Hannę Haponovą. Nieoczekiwanie w pierwszym secie znacznie lepiej prezentowała się zawodniczka gospodarzy. Wygrała pewnie 11:4. W kolejnym rozpoczęła od prowadzenia 3:0. Później jednak inicjatywę przejęła Ukrainka. Wykorzystała błędy rywalki, wyprowadziła dwie serie po 5 punktów i wygrała 11:7. W trzecim secie ponownie dominowała Haponova. W czwartej partii mimo problemów z koncentracją wygrała seta 11:9 i cały mecz 3:1.

Jako następna do stołu podeszła liderka lubelskiego zespołu Antonina Szymańska. Naprzeciwko niej stanęła Monika Pietkiewicz. Pierwszy set był wyjątkowo wyrównany. Ostatecznie zawodniczka gospodyń wygrała 12:10. W drugiej partii tenisistka AZS-u pozwoliła zdobyć przeciwniczce dwie serie po 4 punkty i przegrała 7:11. Później Szymańska rozgromiła rywalkę 11:2. Potem sytuacja znowu się odwróciła, a o wygranej decydowała partia numer „pięć”. Była najdłuższa i najbardziej wyrównana ze wszystkich pojedynków. Po ciężkiej batalii Szymańska wygrała na przewagi 18:16.

Przyjeżdżając do Lublina wiedziałyśmy, że nie będzie łatwo. Lublin to bardzo dobra drużyna i wiedziałyśmy, że poprzeczka będzie postawiona wysoko. Rzeczywiście było trudniej niż ostatnim razem – przyznaje zawodniczka gości Monika Pietkiewicz.

W czwartym pojedynku Natalia Aleksyeyenko zmierzyła się ze swoją rodaczką Hanną Haponovą. Zawodniczka z Lidzbarka Warmińskiego wygrała dwa pierwsze sety do 9 i do 6. W trzeciej partii Aleksyeyenko w końcu znalazła sposób na przeciwniczkę i wygrała 11:8. W czwartym secie mimo dobrej gry uległa 9:11.

W ostatnim meczu przeciwniczką Sylwii Pawlak była Alina Arlouskaya. Zawodniczka AZS-u nie miała większych szans w starciu z dobrze dysponowaną rywalką. Przegrała cały mecz w trzech setach: do 3,7 i 4. Całe spotkanie zakończyło się porażką AZS-u z drużyną z Lidzbarka Warmińskiego 2:3

Jest nam trochę dalej po tym meczu do najlepszej „czwórki”, ale myślę, że utrzymanie to też będzie bardzo dobry wynik. Nieźle zagraliśmy to spotkanie, ponieważ Lidzbark zdecydowanie nam nie pasuje, co pokazał pierwszy mecz. Była szansa wygrać, ale nie udało się – ocenia opiekun akademiczek Michał Szewczuk.

Tenisistki stołowe Optimy w następnej kolejce zagrają na wyjeździe z drużyną GLKS Nadarzyn. Mecz zaplanowano na 29 kwietnia.
 

Angelika Mach pierwszą Polką w Orlen Maratonie Warszawskim

Zawodniczka AZS UMCS Lublin pobiła swój życiowy rekord. Na metę dotarła z czasem 2:37.13. W klasyfikacji generalnej wśród kobiet uplasowała się na szóstej pozycji. Była też pierwszą Polką, która ukończyła wyścig.

Orlen Warsaw Maraton w kategorii kobiet wygrała Kumeshi Sichala z Etiopii z czasem 2:28.43. Druga była Kenijka Arusei Jerop (2:29.21), a trzecia Białorusinka Maryna Domancewicz (2:32.12). Szóste miejsce Angeliki Mach jest ogromnym sukcesem. Zawodniczka już od dwóch lat przygotowuje się pod biegi długodystansowe. W Warszawie udało jej się o 5 minut pobić rekord życiowy.

Jestem bardzo zadowolona ze swojego biegu i osiągniętego czasu. Udało się zrobić bardzo dobry wynik. Biegło naprawdę dużo osób. Atmosfera super, wielkie emocje, dużo kibiców.. ciężko to opisać. W Warszawie było dzisiaj dość zimno, ale to jest dobra pogoda dla biegaczy długodystansowych. W granicach 10 stopni to jest pogoda idealna do maratonu. Może utrudniał trochę wiatr, który dało się odczuć w drugiej połowie dystansu. Ta druga część była przez to trudniejsza- powiedziała Angelika Mach.

Do sporej niespodzianki doszło także w wyścigu Panów. Czwarty Orlen Warsaw Marathon wygrał Polak - Artur Kozłowski, zawodnik MULKS MOS Sieradz. Ukończył bieg z rezultatem 2:11.54. Został też mistrzem Polski na dystansie 42 km 195 m. Drugie miejsce zajął rekordzista kraju Henryk Szost z WKS Grunwald Poznań, który osiągnął czas 2:12.40.

W obu biegach (maratonie oraz biegu na 10 kilometrów) wystartowało łącznie ponad 16 tysięcy osób z 40 krajów.

źródło: azs.umcs.pl

 

Piłka ręczna kobiet: MKS Selgros o krok od finału

MKS Selgros po rewelacyjnym występie pokonał w meczu nr 2 półfinału play-off Start Elbląg 36:25. Klasą dla siebie były Jessica Quintino, która szalała w ataku (8 bramek) oraz świetnie spisująca się w bramce Weronika Gawlik.

Niedzielne spotkanie rozpoczęło się bardzo podobnie do sobotniego starcia. MKS znowu uzyskał nieznaczną przewagę po kilku minutach, szybko przejmując kontrolę na parkiecie. Tym razem jednak podopieczne trener Sabiny Włodek nie dały rywalkom już luzu i utrzymując pełną koncentrację, z każdą minutą zwiększały dystans.

Prawdziwy koncert dała w pierwszej połowie Jessica Quintino, która w nieco ponad kwadrans zaliczyła sześć trafień, niemal w pojedynkę rozprawiając się ze Startem. Potem Brazylijka nieco zwolniła tempo, jednak ciężar zdobywania bramek wzięły na swoje barki jej koleżanki, dzięki czemu MKS cały czas rządził na parkiecie.

Druga połowa była tylko formalnością. W pewnym momencie zanosiło się na to, że "pęknie" granica 40 bramek, jednak w szeregi naszej drużyny - co zrozumiałe - wdało się trochę luzu. Warto odnotować, że dzięki temu swój debiut w tym sezonie zaliczyła rekonwalescentka Honorata Syncerz. Zaliczyła ona nawet jedno trafienie, które wywołało niemały aplauz na ławce mistrzyń Polski.

W najbliższą sobotę mecz nr 3 w Elblągu. W razie potrzeby dzień później zespoły rozegrają starcie nr 4.

Komentarze po meczu:

Sabina Włodek, trener MKS Selgros: Na odprawie przedmeczowej podkreślałam, że zawsze najtrudniejsze są pierwsze spotkania w serii. W niedzielnym starciu towarzyszyła nam zdecydowanie mniejsza presja, niż w sobotę. Zagrałyśmy dobre zawody. W pewnym momencie wkradło się rozluźnienie, przez co popełniłyśmy mnóstwo błędów, ale to zrozumiałe. Generalnie postawiłyśmy na twardą obronę i grę z kontry i to przyniosło pożądane efekty.

Weronika Gawlik, kapitan MKS Selgros: Dzisiaj pokazałyśmy, co potrafimy. Myślę, że pierwszy, bardzo dramatyczny mecz, zachęcił ludzi do przyjścia na spotkanie numer dwa. Może tym razem nie było tylu emocji, ale kibice są na pewno zadowoleni z wyniku. Grałyśmy świetnie zarówno w ataku, jak i obronie. Znakomicie funkcjonowała gra z kontry, która nie pozwoliła Startowi podnieść się i nawiązać walki w tym meczu.

źródło: mks.lublin.pl

 

Koszykówka mężczyzn: MKS Start zakończył sezon

Start Lublin przegrał z Anwilem Włocławek 67:93. Najwięcej punktów dla czerwono-czarnych rzucił Jarosław Trojan (16). Nick Kellogg zakończył mecz z 13 oczkami, a Nikola Jeftić z 11.

Anwil Włocławek – Start Lublin 93:67 (21:18, 27:18, 16:9, 29:22)
Anwil: Bristol 16 (13 zb), Chyliński 8 (1x3), Jelinek 8 (3 przechwyty), Dmitriew 6 (2x3, 4 zb), Skibniewski 2 (6 as) – Andjušić 15 (3 przechwyty), Stelmach 14 (2x3), Diduszko 13 (4 zb, 3 bloki), Łączyński 9 (1x3, 4 as), Marchlewski 2, Hanke, Tomaszek (7 zb).
Start: Jeftić 11, Małecki 7 (1x3), Popović 5 (1x3), Czujkowski 5 (1x3, 4 zb), Salamonik 2 – Trojan 16 (5 zb, 2 bloki), Kellogg 13 (3x3), Grzeliński 6 (6 as), Kowalski 1 (4 zb), Ciechociński 1, Myśliwiec, Hałas.

źródło: www.startlublin.pl
 

 

Koszykówka mężczyzn: Awans się oddalił, domlublin.pl AZS UMCS – AGH Kraków 76:85

domlublin.pl AZS UMCS Lublin przegrał po dogrywce z AGH Kraków. Podopieczni Przemysława Łuszczewskiego o awans do półfinału będą musieli powalczyć w stolicy Małopolski.

Sobotni mecz był bardzo wyrównany, a wynik przez cały czas oscylował w granicach remisu. W pierwszej kwarcie lekką przewagę uzyskali gospodarze, których grą kierował Bartłomiej Karolak. W grze obu ekip widać było sporą nerwowość spowodowaną olbrzymią wagą tego pojedynku. W końcówce pierwszej połowy gospodarze opanowali nieco nerwy i na przerwę schodzili prowadząc 35:29.

Różnica dzieląca obie ekipy urosła jeszcze na początku trzeciej kwarty. Dobra postawa Mateusza WiśniewskiegoMichała Marciniaka pozwoliła lublinianom powiększyć przewagę do dziesięciu punktów. Wtedy przerwę na żądanie wziął Wojciech Bychawski. Trener gości dał kilka wskazówek swoim podopiecznym i ci zaczęli grać zdecydowanie lepiej. W efekcie gospodarze po 30 minutach wygrywali tylko 54:51. W ostatniej odsłonie na tablicy wyników co chwila pojawiał się remis. W ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry miejscowi mieli dwie okazje do zapewnienia sobie zwycięstwa, ale rzuty Przemysława TradeckiegoMateusza Wiśniewskiego nie znalazły drogi do kosza. Remis 64:64 oznaczał dogrywkę, w której wyraźnie lepsi byli krakowianie.

Nie trafiliśmy przynajmniej piętnastu rzutów z „kreski”. To jest niedopuszczalne we własnej hali. Kibice dopisali, wszystko było jak trzeba. Nie wiem czego zabrakło. Mieliśmy dwa rzuty na decydujące o wygranej na cztery sekundy przed końcem, potem mieliśmy dobitkę. W dogrywce krakowianie bezlitośnie wykorzystali nasze słabości – powiedział na klubowej stronie Rafał Król, skrzydłowy AZS UMCS.

Rywale wyszli troszeczkę niższym składem – mieli czterech strzelców i jednego podkoszowego. Krakowianie postawili na przewagę szybkości, my chcieliśmy postawić na przewagę wzrostu. Niestety, nie byliśmy w stanie dogrywać piłek do naszego wysokiego gracza, a krył go albo skrzydłowy albo rozgrywający. Były nerwy i emocje. Może to przechyliło szalę zwycięstwa na ich korzyść – powiedział stronie www.azs.umcs.pl Przemysław Łuszczewski, opiekun lublinian.

domlublin.pl AZS UMCS – AGH Kraków 76:85 (16:13, 19:16, 19:22, 10:13, d:12:21)

źródło: dziennikwschodni.pl

 

Piłka ręczna mężczyzn: MKS Wieluń - AZS UMCS: 33:29

Szczypiorniści AZS UMCS Lublin nie będą dobrze wpspominać wyprawy do Wielunia. W meczu 24. kolejki II ligi podopieczni trenera Jakuba Ignaszewskiego ulegli MKS Wieluń 33:29.

Goście zaczęli to spotkanie od prowadzenia 5:4 po 10 minutach gry i byli zdecydowanie lepszym zespołem. Niestety, w drugiej części spotkania ich gra załamała się. Akademicy mieli problemy z kończeniem akcji, dodatkowo brakowało dobrego porozumienia w obronie. Tym samym miejscowi odskoczyli na kilkupunktowe prowadzenie. Ostatecznie MKS po pierwszych 30 minutach gry prowadził 18:13.

Po zmianie stron gra toczyła się punkt za punkt i MKS nadal utrzymywał pięciopunktowe prowadzenie. Goście dzięki ofiarnej grze zmniejszyli straty i na 10 minut przed końcem przegrywali już tylko 3 punktami. Niestety, akademicy nie poszli za ciosem, nie zdobyli kontaktowego trafienia, a MKS Wieluń dorzucił kolejne dwie bramki i ostatecznie wygrał 33:29.

W przyszły weekend AZS UMCS powalczy w Kielcach o awans do finału Akademickich Mistrzostw Polski.

 

Piłka ręczna kobiet: MKS AZS UMCS Lublin - Sambor Tczew 23:27

MKS AZS UMCS Lublin, podobnie jak ich koledzy, również nie potrafił znaleźć sposobu na rywalki i w 16. kolejce I ligi przegrały w Tczewie z tamtejszym Samborem 23:27.

Od początku meczu na parkiecie lepiej prezentowały się gospodynie i to one przez niemal całą pierwszą część spotkania utrzymywały minimalną przewagę 1-2 bramek. Na przerwę oba zespoły schodziły przy stanie 11:10 na korzyść Samboru Tczew.

Po zmianie stron bardziej skoncentrowane wyszły podopieczne trener Iwony Gajowiak. Szybko dorowadziły do wyrówniania i wyszły na jednopunktowe prowadzenie, które utrzymywały do 47. minuty. Od tego momentu drużyna MKS-u zacięła się. Tczewianki zdobyły cztery bramki z rzędu, wyszły na prowadzenie i nie oddały go już do końca spotkania wygrywając 27:23.

Aktualnie szczypiornistki MKS AZS UMCS Lublin zajmują 5. miejsce w tabeli I ligi kobiet. Następne spotkanie rozegrają w sobotę na wyjeździe z Koroną Handball Kielce.

źródło: azs.umcs.pl