Drukuj stronę do PDF Rozmowa Andrzejkowa z profesorem Nikodemowiczem (cz. 1)
02.12.201515:10
ZAMIAST WSTĘPU DO TAK ZWANYCH PYTAŃ. Rysunki przygotował Benek Homziuk. ![]() Gdzie ta nasza rozmowa się ukaże - pyta Kompozytor i słusznie! – W internetowym Niecodzienniku Bibliotecznym odpowiada z wigorem Jerzy Jacek Bojarski, fotografując naszego Czcigodnego Profesora, by rozładować atmosferę pełną napięcia. Bo kto to widział, by „młokosy” odpytywały Profesora i na dodatek przy tym pierwszy Afon Lublina. Stanowisko Kompozytora jest jasne, woli komponować muzykę, niż o niej mówić. To jak najbardziej adekwatne podejście do rozmowy. Rysunki Benka Homziuka podbijają - szalenie interesujące spotkanie - „bębenki” słyszalności i oglądalności. Rysunki wykonał Benek Homziuk fot. Jerzy Jacek Bojarski ![]() ![]() ![]() Kiedy się ogląda rysunki Benka Homziuka, który nie był z nami na wieczorze andrzejkowym u Kompozytora – widać znakomicie wkomponował się w atmosferę wieczoru. Pomyślałem prorok, czy co? Znakomicie swoją idealną kreską uchwycił cechy Profesora. Tak więc czego zabraknie w rozmowie, reszty można się dopatrzeć w genialnych pracach rysownika. Do roboty - jak brzmi refren piosenki z czasów socjalizmu realnego – czyli do pytań, więc… (jjb) Iwona Siedlaczek: ![]() - Na to pytanie nie jest łatwo odpowiedzieć. To jest bardzo trudne pytanie. Ale my przychodzimy do Profesora, Kompozytora, wybitnego człowieka. - Ja się zastanawiałem nad tymi pytaniami. Na to pytanie nie mogę wprost odpowiedzieć. Trzeba do niego podejść drogą okrężną. ![]() - Muzyka na pewno nie stoi na pierwszym miejscu w moim życiu. Ważniejsze od muzyki są wiara, religia, uczciwość czyli Bóg i rodzina. Muzyka jest dopiero na trzecim miejscu w kolejności. Jak Pan Profesor odbiera związek człowieka i muzyki? Czy muzyka jest potrzebna do życia człowiekowi, czy człowiek może się bez muzyki obejść? - Mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje. To powiedzenie się jednak nie sprawdziło. Przypomniałem sobie gestapowców, którzy uwielbiali muzykę, a jednak byli okrutni i strzelali do ludzi. To są nie wytłumaczalne zjawiska. To jest przesada by muzykę stawiać tak na pierwszym miejscu. W każdym razie są różni ludzie, wrażliwi na muzykę i na piękno, są mniej wrażliwi, są muzykalni i mniej muzykalni, są zwolennicy muzyki lekkiej. Tego nie można uogólniać. Jeżeli mówić ,jakie znaczenia ma muzyka w moim życiu, to musiałbym mówić przede wszystkim o tym, że są ludzie wrażliwi i mniej wrażliwi lub w ogóle nie są. Dla mnie muzyka, to jest ta z wielkiej litery „M’. W ogóle muzyka jawi się wśród innych sztuk, jak np. malarstwo jako sztuka abstrakcyjna. Można tutaj mówić tylko o abstrakcyjnych wartościach. Dla mnie oczywiście muzyka jest to prawdziwa muzyka, to jest coś, co właśnie człowieka… to trudno powiedzieć. ![]() - Myślę, że ma jakiś wpływ. Tylko chodzi o to jaka muzyka? Muzyka rozrywkowa, popularna czy estradowa nie jest, nie wyobrażam sobie, żeby taka muzyka mogła właśnie wpływać na człowieka do tego stopnia. Jak Pan Profesor to odbiera, że nie może wpłynąć? Czy chodzi o sens głębszy, który to muzyka przez duże "M" posiada, a tamta zwyczajnie go nie ma? Jest to maleńki sensik lub w ogóle bez sensu? - Coś takiego, ta muzyka rozrywkowa ma mały sensik. Ja myślę o wielkiej muzyce symfonicznej, abstrakcyjnej i ona jest właśnie człowieka w stanie uduchowić. Podnieść na duchu. A czy tak jak Boecjusz mówił, że daje mu pocieszenie – filozofia, czy muzyka daje pocieszenie? Czy potrafi dać pocieszenie człowiekowi w bardzo trudnych chwilach, w złych momentach, w ciężkich czasach? - Czy ja wiem? To by się zdawało, że tak, ale to łatwo powiedzieć.., na to tak. Czy rzeczywiście daje ona człowiekowi pocieszenie? Daje na pewno jakieś podniesienie duchowe. Ja nie potrafię o tym mówić w ogóle, bo to jest trudna rzecz. ![]() - No właśnie, na to też nie potrafię odpowiedzieć. Jedna muzyka, powiedzmy, u jednego może wzbudzać jakieś reakcje czysto filozoficzne, a ktoś inny inaczej reaguje. Ale tak naprawdę nie zareaguje na to ktoś, kto nie wszedł w muzykę. Wejście w muzykę rozumiem jako studiowanie, kształcenie, kształtowanie siebie samego pod kątem muzyki, by więcej rozumieć i móc głębiej w nią wejść? Czy Pan Profesor myśli, że to nie ma żadnego znaczenia? - Co Pani ma na myśli? Mam na myśli to, że człowiek nie wejdzie tak z ulicy i nie zrozumie Symfonii Beethovena. Czy Pan Profesor uważa, że to nie ma znaczenia i można wejść z ulicy i już się jest przygotowanym? ![]() - To zależy od tego czy dany człowiek jest muzykalny, czy nie jest muzykalny. Czy jest zwyczajnym człowiekiem, średnio wrażliwym na takie rzeczy, czy nie. Bo jeżeli jest naprawdę wrażliwy, to nawet jak wejdzie prosto z ulicy, bez żadnego przygotowania, to taka muzyka na niego podziała . Prawdopodobnie przygotowanie ułatwiłoby mu zrozumienie np.Symfonii Beethovena. W każdym razie to zależy od jego wrażliwości, człowiek średnio wrażliwy może nie zareagować w ogóle. Albo taki, który gustuje tylko w muzyce estradowej - symfonia po prostu go znudzi. Mnie na przykład muzyka estradowa na dłuższą metę nudzi. Jest pewna różnica w tym odbiorze, dlatego że Pan Profesor jest w stanie posłuchać takiej muzyki. Prawda? Natomiast jeżeli ktoś słucha tylko estradowej, to często nie jest w stanie słuchać, nazwijmy to, „wyższej muzyki”. Tutaj jest coś takiego, że tej popularnej słucha bez problemu, a „wysokiej” w ogóle nie słucha. A czy Pan Profesor ma przemyślenia odnośnie tego, jakie będą dalsze losy odbioru muzyki ”wysokiej”? Dlatego, że jak Pan Profesor widzi nie jest tragicznie, przecież ludzie przychodzą na koncerty. Ta grupa, którą to interesuje i nadal fascynuje. Prawda? Ale czy Pan Profesor zauważa, że coś się zmieniło na niekorzyść? Czy jest tak samo? Czy nadal niewielu ludzi przychodzi, a kiedyś przychodziło więcej? I było większe zainteresowanie, muzyka poważna cieszyła się większą estymą? - Tutaj trzeba wziąć pod uwagę, jak muzyka się zmieniła. Muzyka klasyczna czy ta tradycyjna – romantyczna, ona zawsze działa dobrze. Muzyka współczesna, nowoczesna, to ona dla ludzi czasem nieprzygotowanych jest zupełnie niedostępna. A jednak dość częste obcowanie z taką muzyką stopniowo sprawia, że człowiek wchodzi w to. ![]() - Tu jest kwestia systemu dur-moll. To niby jest naturalny system. My jesteśmy w nim wychowani… ![]() - Tylko nie umiem "mówić"... Dygresja mała: - Bolesław Szabelski był dobrym wykładowcą. Jak wykładał o kontrapunkcie, to mówił…"fuga proszę Państwa to jest fuga!" Po prostu! - I już. Krótko, zwięźle i na temat. Tak! Fuga to jest fuga, proszę usiąść i napisać. A czy Pan profesor lubił takie ćwiczenia z kontrapunktu? - Pisałem kiedyś takie rzeczy, ale to wszystko poszło na śmietnik. A czemu? - No, w przenośni to mówię. ![]() - Bo to nie były utwory. Ja mam indywidualne podejście do swoich utworów, takie, że nie potrafię pisać na zadany temat. Musiałem zawsze coś przeżyć,żeby potem o tym napisać . Wsłuchać się, jak to brzmi. Czyli zlecenia czy sugestie to jak najgorszy skutek? - Nie dawało mi to żadnej inspiracji. Niektórzy piszą na zamówienie. Panie Profesorze, wypijemy Pana zdrowie Andrzejkowe - Dziękuję bardzo Ad multos annos i życie wieczne! {…} cdn Z profesorem Andrzejem Nikodemowiczem rozmawiała Iwona Agnieszka Siedlaczek przy asystencji Jerzego Jacka Bojarskiego ![]() prof. Andrzej Nikodemowicz |