„Mad Max. Na drodze gniewu”, reż. George Miller, czas 120’, 2015 r.
Mad Max. Na drodze gniewu – Współczesne kino rozrywkowe funkcjonuje dziś głównie w sferze remaków, przeróbek i kontynuacji. Powtarzalność w kulturze masowej stała się cechą dominującą. Niestety wiele z nowych produkcji nie jest w stanie dorównać czy nawet zbliżyć się do poziomu oryginałów. Jednym z nielicznych chlubnych wyjątków jest „Mad Max. Na drodze gniewu”. Ryzyko powrotu po latach do kultowej serii z Melem Gibsonem w roli tytułowej było spore, ale dziś można stwierdzić, iż George Miller (reżyser wszystkich czterech części cyklu) stworzył film wybitny w swoim nurcie. Gibsona zastąpił równie dobry Tom Hardy, do obsady dołączyła też znakomita Charlize Theron w roli Furiosy, a całość wprowadziła historię Maxa w XXI wiek. Na ekranie oglądamy dwugodzinny spektakularny obraz z pogranicza postapokaliptycznego sci-fi, kina drogi i wysokobudżetowego wideoklipu, utrzymanego niemalże w duchu nowoczesnej space opery. Reżyser sprawnie wplata do tego aktualne wątki feministyczne czy ekologiczne. Nowy Mad Max to feeria barw, dźwięków i obrazów, które zostają z nami na długo po seansie.
