W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Spotkanie autorskie z Andrzejem Stasiukiem

Spotkanie autorskie z Andrzejem Stasiukiem
Data rozpoczęcia 2010-10-20
Godzina rozpoczęcia 17:00
Kategoria Spotkanie autorskie

Miejska Biblioteka Publiczna w Lublinie zaprasza na spotkanie autorskie z Andrzejem Stasiukiem i premierę wydawniczą książki "Dziennik pisany później". Spotkanie z cyklu "Czarne Inspiracje" poprowadzi Mariusz Kargul z Grupy Literackiej A4.

"Dziennik pisany później" to zgodnie z tytułem powrót do formuły podróżniczych wrażeń, spisywanych post factum. Udostępnione przez wydawnictwo Czarne fragmenty sugerują, iż Stasiuk tym razem opisuje swoje wojaże po Bałkanach, ze szczególnym naciskiem na rejony Banja Luki. Książka została zilustrowana zdjęciami Dariusza Pawelca, znanego realizatora telewizyjnego i zapalonego fotografika.
Fragment książki:
Jadąc przez Banja Lukę, rozmyślałem o niej. Wśród, ruin, grobów i pól minowych. Rozmyślałem o tym, jak leży na wznak między Wschodem a Zachodem. Leniwa i senna. W tych nieśmiertelnych brzózkach. Na piachu. Dłubie nosie, kręci kulki i marzy o własnym losie. O przyszłym zamążpójściu, o dawnych gwałtach albo że pójdzie do klasztoru. W Banja Luce o tym myślę, gdy pada deszcz i szukam wylotówki na Chorwację, na Węgry, bo już wracam. Myślę o niej w Jajcu i myślę w Travniku. Jak się czasami przewraca na bok w tych wiekuistych brzózkach, w tych piaskach wieczystych, wspiera na łokciu i patrzy na widnokrąg, gdzie się podnoszą pokusy wielkich miast, brylantowe wieżowce, chorągwie z pięknymi herbami firm globalnych i gdzie światło lucyferycznie odbija się od chmur, składając w obcojęzyczne napisy głoszące chwałę nadchodzącego wyzwolenia, które niczym bezlitosna fala zatopi stare, a ocali nowe. Za to ją kocham. Za to patrzenie. Za to leżenie na boku. I sobie obiecuję, że jak tylko wrócę z tych beznadziejnych Bałkanów, to ją zaraz opiszę. Kilometr po kilometrze, hektar po hektarze, gmina po gminie, wymieniając te wszystkie nazwy jak zaklęcia, jak modlitwy, jak litanie, arko przymierza, domie złoty, wieżo z kości gdzieś koło Małkini, gdzieś koło Bełżca.

Wstęp wolny