W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Spotkanie autorskie z iluzjonistą Markiem Zdrojewskim-Aremi

Spotkanie autorskie z iluzjonistą Markiem Zdrojewskim-Aremi
Data rozpoczęcia 2011-12-06
Godzina rozpoczęcia 18:00
Miejsce Galeria Sztuki Domu Kultury LSM, K. Wallenroda 4a
Kategoria Spotkanie autorskie

Marek Zdrojewski-Aremi, z wykształcenia historyk, także profesjonalny iluzjonista, od 1966 roku, członek Magischen Zirkel von Deutschland i od 1977 roku
Krajowego Klubu Iluzjonistów. Autor m.in. książek: Sztukmistrz Twardowski i polonijni iluzjoniści (1986), Być iluzjonistą (1992), Iluzjonista Miodo (Ze wspomnień
i przypomnień), Lublin 2011.

Wstęp wolny

Miodo z „Siedmiu wspaniałych"
Właścicielem tytułowego pseudonimu jest polsko-australijski iluzjonista Józef Mioduszewski (ur. w niedzielę 13 września 1931 r. w Baczkach k. Węgrowa nad Liwcem).
Początkowo posługiwał się on intrygującym pseudonimem artystycznym „Yxo". Z czasem zmienił go na aktualny, dodając samogłoskę „o" do czteroliterowego skrótu swego nazwiska (…) Takiego właśnie piszący te słowa zna od Bóg wie kiedy, a może jeszcze wcześniej, na pewno jednak od więcej niż czterdziestolecia. Wówczas bowiem, dokładnie 14 maja 1964 r. w Lublinie, na placu nieopodal Zamku, pod szapitem cyrku „As", miał możność usłyszeć następującą zapowiedź najatrakcyjniejszego numeru programu: „Józef Mioduszewski - człowiek, który za pomocą rąk oszukuje cały świat". Artysta pokazał wtedy na arenie m.in. swoją jakby „wizytówkę iluzjonistyczną", czyli: pojawianie się znikąd i rozmnażanie z niczego piłek pingpongowych, a także ich dematerializację w najmniej oczekiwanych momentach. Towarzyszyła temu prowadzona przez wykonawcę stosowna gra mimiczna, której dominantą były dozowane, w miarę narastania napięcia, zaraźliwe dla publiczności uśmiechy. W dwuleciu 1952-1953 współpracował w Łodzi z impresariatem „Artos". Następnie próbował swych sił w amatorskim balecie i, nieco dłużej, w chórze Operetki Łódzkiej. W mieście Łodzi połknął bakcyla iluzji (…) Został Józef Mioduszewski iluzjonistą, bo zainteresowały go sztuki lub, jak kto woli, cuda magiczne bardziej niż wszystkie siedem cudów świata. Z cechującą go konsekwencją zdobył 11 września 1961 r. w Warszawie firmowane przez Ministerstwo Kultury i Sztuki uprawnienia do wykonywania profesji (…) Niedługo po uzyskaniu statusu zawodowego artysty estradowego zagrał Józef Mioduszewski rolę zbója Goliata w filmie O dwóch takich, co ukradli księżyc (…)
Od 1964 r. w ciągu kilkunastu lat zatrudniony był Miodo na etacie w Zjednoczonych Przedsiębiorstwach Rozrywkowych w Warszawie. Jako ich stały pracownik występował z programami iluzji na estradach w Bułgarii oraz na arenach cyrków: „As", „Gdańsk", „Polonia", „Warszawa" i „Wielki". W wozie cyrkowym przemierzył długie trasy, wiodące przez nieomal wszystkie regiony Polski. Z polskimi cyrkami wędrował też za granicę (…) W nadwełtawskiej stolicy na międzynarodowym festiwalu magii zdobył pierwsze miejsce w konkursie iluzji scenicznej oraz laur w postaci Srebrnego Pierścienia Pragi (...) wirtuozerska manipulacja piłkami pingpongowymi i zamiana w powietrzu spopielonego kawałka bibułki w dwa stukoronowe banknoty stanowiły tylko fragment festiwalowego pokazu (…) w akcie manipulacji piłeczkami wspiął się Miodo na wyżyny nieosiągalne dla innych, A szokujący publiczność efekt finalny - kilka piłek pingpongowych pojawiających się jedna za drugą między wargami iluzjonisty - był po prostu cudownie magiczny. Wzbudził ten czarodziejski pokaz
niekłamany podziw m.in. u członków akompaniującego polskiemu artyście zespołu muzycznego. Po zakończeniu występu Miodo prascy klezmerzy powstali z krzeseł na scenie, wyrażając w ten zupełnie wyjątkowy dla nich sposób uznanie dla wielkości polskiego mistrza magii (…) Dobrej reklamy, jak kania deszczu, potrzebują artyści estradowi, zresztą nie tylko oni. Francuzi powiadają, że „Nawet Pan Bóg potrzebuje dzwonów", zatem trudno się dziwić, iż Miodo również dbał o poklask z wykalkulowaną czułością. A że jest łodzianinem, przeto po jego reklamową fotografią w czechosłowackiej gazecie „Većerni Praha" figuruje podpis:
„J. Mioduszewski, polsky kouzelnik z Lodze" („polski iluzjonista z Łodzi").
W 1983 r. wykonał, wraz ze swoją małżonką, iście kangurzy skok z Europy do Australii. I niemal natychmiast, bo zaledwie po kilku dniach prób, rozpoczął tam pracę w swej profesji, wiążąc się na okres ponad 3 lat z jednym z największych zespołów rewiowych na świecie, w którym sam balet liczył 42 osoby, pod nazwą „Black and White Minstrel Show". W każdym koncercie miał dwa kilkuminutowe wyjścia na scenę. Podczas pierwszego prezentował solową etiudę manipulacji. W drugim partnerowała mu żona, którą najpierw zagadkowo pojawiał, później hipnotyzował, by następnie doprowadzić ją do stanu lewitacji, tj. unoszenia się w powietrzu w pozycji horyzontalnej, stopniowo na trzech, dwóch i, w finalnej fazie tej dużej iluzji, na jednym ostrzu miecza. Po niejakim czasie miecze zastąpił halabardami. Widzowie oglądający jego pokazy reagowali na te magiczne i zarazem czarowne występy grzmotem oklasków, a także skandowaniem angielskiego słowa „more” („jeszcze")… Dla Polonii australijskiej występował z reguły w spektaklach solowych. Niekiedy jednak bywał dokooptowywany do zespołów estradowych przylatujących do „kraju u dołu globusa” z Polski. Na przykład w imprezie pod kokieteryjnym tytułem „Do góry nogami", której koncerty organizowała i reklamowała firma Contal Co jako „wydarzenie artystyczne roku 1985", mistrz Miodo występował z takimi gwiazdami polskiej estrady, jak: Zdzisława Sośnicka, Tadeusz Drozda, Seweryn Krajewski i Paweł Perliński. Było to tournee po terytorium całej Australii, m.in. z koncertem 21 października 1985 r. w gmachu sydnejskiej Opery (Sydney Opera House)… Przydarzyło się Miodo, że dorywczo prowadził również własny impresariat. To na jego zaproszenie w 1987 r. występowali dla Polonii australijskiej: Wiesław Gołas, Joanna Rawik i Krystyna Sienkiewicz. (...) Miodo zdaje się potwierdzać opinię, że znakomici iluzjoniści rodem z Polski byli i są wziętym towarem eksportowym...
Marek Zdrojewski-Aremi,
Iluzjonista Miodo (Ze wspomnień i przypomnień), Lublin 2011

Powiązane:

Dom Kultury LSM

CreArt. Sieć miast na rzecz twórczości artystycznej