W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Spotkanie z Beatą Ostrowicką

Spotkanie z Beatą Ostrowicką
Data rozpoczęcia 2012-03-27
Godzina rozpoczęcia 10:30
Kategoria Spotkanie

Spotkanie odbywa się w ramach obchodów Roku Janusza Korczaka.

Beata Ostrowicka - autorka książek dla dzieci i młodzieży. Napisała książkę pt.:„Jest taka historia. Opowieść o Januszu Korczaku”.

"Jest taka historia. Opowieść o Januszu Korczaku"

„....A moja babcia, gdy była jeszcze małą Franią, to było na długo przed drugą wojną światową, gdy nie miała siwych włosów, tylko czarne, dwa warkocze, gdy potrafiła robić szpagat i chodzić po drzewach, była sama jak palec. Babcia tak o sobie mówi. „Byłam samiutka, jak palec. Rodzice mnie wcześnie odumarli”. Brzmi dziwnie, ale chodzi o to, że nie miała domu, ani nikogo bliskiego.I gdy miała 5 albo 6 lat, trafiła do sierocińca. I tam, tej mojej Frani, było bardzo źle. Krzyczeli na nią, o byle głupstwo, Miała brzydkie, brudne sukienki. Cały czas była głodna, i z tego głodu, śnił jej się chleb, kiełbasa i ciastka. Często płakała. I wtedy przytulała się do swojej szmatki, która kiedyś była biała w czerwone i niebieskie różyczki, a teraz była szara i żadnych kwiatków już na niej nie było widać. Ale Frania tę szmatkę kochała, bo była z kawałka bluzki jej mamy.Inne dzieci też płakały.Któregoś dnia, do tego sierocińca, przyszła pani z pięknej ciemnej sukni ozdobionej koronkowym kołnierzykiem. I ta pani nie krzyczała, tylko miłym głosem wyjaśniła dzieciom, że teraz będą mieszkać gdzie indziej. Też w Warszawie, na ulicy Krochmalnej 92. I zaprowadziła tam Franię, i innych, nawet tego wielkiego Arona, który lubił bić innych chłopców i dokuczać dziewczynkom. Ja to bym Arona zostawił. No, ale go ze sobą wzięli. Na ulicy Krochmalnej był wielki, piękny budynek. Biały, z tablicą „Dom Sierot”. I tam Frania wtedy po raz pierwszy zobaczyła Panadoktora. Stał przed głównym wejściem i czekał na dzieci, żeby się z nimi przywitać. Babcia, gdy to opowiada, a lubi tę część, mówi: „Pandoktor się do nas uśmiechał”, „Jak tylko go zobaczyłam, to wiedziałam, że Pandoktor, to dobry człowiek”. I mówi „Pandoktor”, tak, jakby to był jeden wyraz. ...”

CreArt. Sieć miast na rzecz twórczości artystycznej