Obecna wystawa Jarosława Koziary nawiązuje do jego prezentacji w Galerii Białej pn. „Pierwszy piątek miesiąca” sprzed ośmiu lat. Zarówno wtedy jak i teraz pojawia się motyw ornamentu, wykonanego z tysięcy monet. Na wystawie z 1999 roku, ornament wystąpił jako pas na ścianie w pierwszym pomieszczeniu galerii. Na jego wysokości umieszczono niewielki otwór w ścianie, przez który można było zajrzeć do większej sali, ale tylko z pozycji jak w konfesjonale (dosłownie z klęcznika i na kolanach). Przestrzeń, którą mogła zobaczyć w jednej chwili tylko jedna osoba, była ciemnym fantastycznym krajobrazem wypełnionym falującymi horyzontami, drgających i uciekających przerywanych linii, delikatnie żarzących się w świetle lampy UV. Interpretacji tego zjawiska było sporo - od podziału na świat materii (pieniądze w I sali) i ducha (ciemność i niejednoznaczność w II sali) - do fatamorgany, tajemnicy.
W prezentowanej wystawie również nie mamy wstępu do większej sali. Możemy ją zobaczyć przez otwór konfesjonału, który jest pozostałością po sakralnym charakterze budynku (Klasztor Sióstr Wizytek). Podobna jest konstrukcja wystawy, ale i takie założenie przyjął sam artysta, który nawiązuje do wątków sakralnych. Tym razem do Kaplicy Akustycznej w lubelskiej Archikatedrze. Szepty, głosy, które dochodzą do galerii, być może zostaną zinterpretowane w kontekście aktualnych, medialnych afer, które opierają się na nagraniach, taśmach i podsłuchach. Oglądamy wnętrze ze złotym kołem z monet, odbijającym pulsujące światło, aż do momentu oślepienia. Niewątpliwie wystawa ta podejmuje rozważania na temat sacrum i profanum, sfery świętości i jej przeciwieństwa - sfery świeckiej.
Zatem duch i materia jako przewrotny, zbudowany na przeciwnościach komplementarny tytuł wystawy odnosi się faktu, że wszystko (nic) ma swoje przeciwieństwo. Koziara świadomie przeciwstawia ciemność błyskowi światła, głosy podsłuchane z dochodzącymi na wystawę. Kontrast doznań wydaje się najbardziej spójną wartością nie tylko w sensie odczuwania wzrokowego i akustycznego, ale przede wszystkim staje się próbą oceny artysty społecznego mechanizmu komunikacji. Jesteśmy oceniani, oślepiani i podsłuchiwani. Szkoda, że nie oglądani i słyszani.
tekst: Anna Nawrot