W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Aleksandra Borzęcka - dziewczyna, która na szczęście dla Lublina nie usiedzi w miejscu.

Aleksandra Borzęcka - dziewczyna, która na szczęście dla Lublina nie usiedzi w miejscu.
26.01.202210:06

Aleksandra Borzęcka prowadzi Fundację Strefa Dorastania. Jej działania koncentrują się w lubelskiej dzielnicy Kośminek. To tam kilka miesięcy temu uruchomiła "Bazę", w której toczy się pozalekcyjne życie dzieci. Zachęcamy do przeczytania rozmowy o tym, jak to wygląda na co dzień i co daje Oli siłę i motywację do działania.

Miasto Lublin: Urodziłaś się w Lublinie?

Aleksandra Borzęcka: Tak, mieszkam tu od urodzenia i na razie nigdzie się nie wybieram.

Jak kojarzysz to miasto ze swojego dzieciństwa?

Hmm, od najmłodszych lat rodzice zabierali mnie w różne zakamarki Lublina. Jak byłam młodsza to byłam ta osobą w rodzinie, która zawsze najlepiej znała Lublin i tak już zostało. To fajne miasto, tempo życia nie jest zbyt szybkie, a mimo to dzieje się tu sporo ciekawych rzeczy. Nigdy się tu nie nudziłam!

Kiedy pierwszy raz włączyłaś się w działalność społeczną lub ją zainicjowałaś i co to było?

Pierwszym moim działaniem był wolontariat w Hospicjum Małego Księcia. Jako trzynastolatka poszłam tam wspierać pracowniczki działu biurowego w codziennych zadaniach, aby w przyszłości móc pomagać dzieciakom. Później włączyła się już machina i zaczęłam działać w naprawdę wielu miejscach. W większości z nich już nie jestem aktywna, bo zauważyłam, że doba jednak nie jest aż tak elastyczna i trzeba też zadbać o siebie, choć sporo nauczyłam się na swojej nadpracowitowości. Na początku miałam różne wpadki, których wtedy żałowałam, ale z czasem nauczyłam się mówić innym o własnych błędach i pokazywać, że w działalności musi być też przestrzeń na porażki.

Skąd bierze się u Ciebie i chęć i energia do działania?

Sama nie wiem, ale wydaje mi się, że dzięki osobom, które spotkałam na swojej drodze. Fajnie jest żyć inaczej, niż większość ludzi i nie trzymać się tej utartej ścieżki.

Opowiedz o swojej działalności w Młodzieżowej Radzie Miasta

Rada to wielka historia. Byłam tam aż cztery kadencje, do ubiegłego roku, bo skończyłam szkołę średnią, technikum w ZSE im. Vetterów. To był fajny czas, który bardzo mnie ukształtował i dał masę pewności siebie. Poznałam dużo ludzi, zwiedziłam pół Polski i nie ma co ukrywać, że czasem czułam się także zmęczona tyloma aktywnościami. Robiliśmy z radnymi zbiórki dla domów dziecka, debaty, symulacje, mecze i wiele wiele innych działań! Czasem aż brakowało energii na to wszystko! Miałam okazję poznać przy tym także wiele znanych osób, czym na początku bardzo się stresowałam. Po tych paru latach nauczyłam się jednak, że starsi mogą być po prostu moimi znajomymi, a Urząd Miasta wcale nie jest taki straszny. Ratusz znam teraz w sumie bardzo dobrze i zawsze będę wracała do momentów obrad w sali Wyszyńskiego i rozmów.

Skąd pomysł na Fundację „Strefa Dorastania”, Bazę i podjęcie działania z dziećmi znajdującymi się w trudnym położeniu?

Zawsze chciałam działać po swojemu, wdrażać swoje pomysły, ale często słyszałam, że tych pomysłów, jest za dużo, jestem za młoda, albo nie ma takiej możliwości. Wspólnie z kolegą trafiliśmy na Kośminek, on znał tę dzielnicę, a ja dzieci i to, co one lubią. Zawsze byłam sojuszniczką tych, którzy potrzebują pomocy i wsparcia, bo oni naprawdę nas potrzebują. Działałam w wielu innych miejscach z dzieciakami i stwierdziłam, że to jest super! A mało jest pasjonatek pracy z dziećmi, do tego w takim miejscu. Może to akurat ja musiałam tam się zjawić.

Na początku robiliśmy spotkania na skwerze przy Długiej 31 i oklejaliśmy cały Kośminek plakatami, żeby najmłodsi usłyszeli, że zaczyna się tam coś dziać. Poskutkowało. Przychodziło wiele rodzin, dzieciaków, starszych. Spędzaliśmy wspólnie czas na dworze, robiąc zajęcia, nawet gdy padał deszcz. Tak minęły nam wakacje 2020 roku. W 2021 wróciliśmy z fundacją, nie mieliśmy lokalu, ale skwer ciągle był nasz – pojawiły się kwiatki w doniczkach, sprzątaliśmy go. Spotkania akurat w tym miejscu, sprawiły, że zintegrowało ono lokalną społeczność, a dzieciaki poznały się i zaprzyjaźniły! Po tak intensywnym lecie trudno było się rozstać. Dzieci do nas dzwoniły, pisały i wręcz błagały o festyny, bo tak nazywają nasze spotkania. No i rzuciliśmy się na głęboką wodę. Wynajęliśmy przestrzeń po dawnym sklepie na Długiej 31, nazwaliśmy je „BAZA”. Jest ciasno, ale ważne, że mamy swój kąt, a właściwie to dzieci go mają. To jest ich miejsce, które szanują i dbają, aby było tu fajnie. My mamy wymyślić im takie zajęcia, aby ich nie zanudzić. I udaje nam się to, bo przychodzi ich coraz więcej. Na naszej „liście obecności” jest 35 osób, to dużo!

Zajmujemy się głównie czystą profilaktyką. W dzielnicy jest klimat papierosów, używek, dostępności alkoholu od dziecka. Wierzymy w to, że uda nam się zachęcić chociaż jedno dziecko, by nie sięgało po te rzeczy, a uwierzcie nam: większość z nich z tej okolicy w wieku 9-13 już dawno próbowało tego, co powinno być tylko dla dorosłych. Dzieci traktują nas jak przyjaciół, ufają nam, starają się i mimo sprzeczek traktujemy się jak wielka rodzina, naprawdę bardzo duża!

Potrafisz czasem trochę odpuścić?

Przy BAZIE jest trudno, bo ciągnie mnie tu strasznie. Czasem przyjeżdżam tu ogarnąć papiery, a nagle słyszę pukanie dzieciaków, które przychodzą na herbatę i chcą mi trochę poprzeszkadzać. Wiem, że nie mogę się wypalić, bo przecież plan na BAZĘ jest taki, żeby działała przez pokolenia! Chciałabym, żeby więcej osób poznało naszą ekipę, zaprosić ich do nas, do wspólnego działania, bo wtedy na pewno mi też będzie trochę łatwiej. Nie czuję się niezastąpiona i reszta mojej załogi też, ale wiemy, że mamy dla kogo tu być.

Co teraz najbardziej podoba Ci się w mieście?

W Lublinie jest dużo możliwości działania! Lubię ten klimat, jest fajnie. I cieszę się, że urzędnicy ufają młodym, widać, że ta granica wiekowa się zaciera.

Cieszysz się, że Lublin ma tytuł ESM 2023?

Tak! Wydaje się, że tak niedawno zaczynały się starania o ten tytuł. Zupełnie nie spodziewałam się, że go zdobędziemy, choćby dlatego, że żadne polskie miasto wcześniej go nie dostało. Teraz mam nadzieję, że to zachęci młodych, aby tu zostać.

Z czym to się wiąże?

Działania, działania i jeszcze więcej działań! Myślę, że wiele dobrego się wydarzy się w najbliższym czasie i mam nadzieję, że wielu młodych ludzi związanych z Lublinem pozna się dzięki temu. Bo Lublin ma środowisko zaangażowanych ludzi działających wspólnie, ale jest jeszcze mnóstwo takich, którzy na razie nie są w nic zaangażowani, a mogliby! Myślę też, że społeczność się zintegruje i młodzieży w przestrzeni miasta będzie jeszcze więcej.

Co lubisz robić prywatnie, jakiej muzyki słuchasz, kiedy i jak odpoczywasz?

Prywatnie uwielbiam spacery, podróże, lubię rozwiązywać krzyżówki, pić kawę w naszym lokalnych kawiarniach. Ostatnio pokochałam robić rzeczy manualnie. Nie lubię za to pytań w stylu „jakiej słuchasz muzyki”.

Gdybyś miała wymienić trzy powody, dla których warto odwiedzić Lublin, to co by to było?

  1. Fajne wydarzenia, są prawie że każdego dnia!
  2. Dużo fajnych restauracji!
  3. No i fajni ludzie, którzy tworzą klimat tego miejsca.
  4. A dla młodych to polecam to miasto, bo naprawdę tu się czuje, że się żyje!

Dziękujemy za rozmowę!