W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

65. rocznica śmierci Schulza - wystawy

65. rocznica śmierci Schulza - wystawy
15.11.200710:31

"Czy Bruno jest zaskoczony takim obrotem spraw" to hasło, które przyświeca organizatorom dwóch wystaw przygotowanych dla upamiętnienia 65. rocznicy śmierci pisarza i artysty Brunona Schulza. Zaplanowano je w Galerii Michałowski (ul. Grodzka 19). Wernisaż odbędzie się 16 listopada o godz. 17, wstęp wolny.

DROHOBYCZ W FOTOGRAFIACH GRZEGORZA JÓZEFCZUKA

Zapewne nie na darmo na to miasto Bóg zesłał Brunona Schulza. Jest miastem prowincjonalnym, lecz wyróżnionym, które wciąga swoim genius loci - zresztą sam pisarz i pamięć o nim stały się niezbywalną, o ile w ogóle nie konstytutywną częścią tego fenomenu. O co jednak chodzi? – trudno precyzyjnie i przekonywująco odpowiedzieć, należy zatem, o ile ktoś ma taką wolę i ochotę, wystawić się na próbę podróży, dać szansę się uwieść.
Nie jest tu łatwo. Ulice i chodniki bywają mało płaskie, latarnie nie lubią świecić nocą, a windy w wieżowcach przestają jeździć godzinę przed północą jakby świat skupiał się wyłącznie na tym, aby tylko przetrwać do następnego wschodu słońca. Dawny Drohobycz, ten z niedalekiego okresu swej świetności, wciąż trwa jakby w stanie snu albo hibernacji, w szaleńczo cierpliwym oczekiwaniu na łaskawy powrót wielkości, jednakże czas bezlitośnie łuszczy dawne pałace i wille, wygina drewniane domy, deformuje przestrzeń, wykrzywia piony i poziomy. A nowi ludzie, którzy obejmują w posiadanie wspaniałe niegdyś fasady, czasami nagle nadają im zupełnie inną formę, zrywając z ich historią i podporządkowując własnym celom i wartościom. To jest walka, której przychodzi nam być świadkami. Ale są i ludzie, którzy pomagają Drohobyczowi odbudować pamięć i tożsamość. Trzeba im pomagać.
Robię te zdjęcia bez żadnej pretensji o cokolwiek, bez ambicji dokumentacyjnych lub artystycznych; są dla mnie lustrem, w którym widzę swój Drohobycz. Oczywiście, że mają dla mnie szczególne znaczenie i to z różnych powodów, choćby przez wspomnienie spacerów z prof. Władysławem Panasem, przez spotkania z drohobyckimi przyjaciółmi i innymi wspaniałymi, poznanymi tu ludźmi, którzy też czują magię tego miejsca, przez gest dla Bruno Schulza, jakim było wmurowanie tablicy w miejscu jego śmierci. Tymi fotografiami rozmawiam z Drohobyczem i o Drohobyczu, raz zaskoczony i niedowierzający własnym oczom, a innym razem – czując przypływ radości i ten dobry skurcz w sercu.
Grzegorz Józefczuk

DROHOBYCZ NA DAWNEJ WIDOKÓWCE
– ZE ZBIORÓW ZBIGNIEWA LEMIECHA

Dawne widokówki kuszą swoją aurą w trudny do wyjaśnienia sposób. To podróż w przeszłość bardzo nieodległą, która jednak zaciera się i staje się niejasna podobnie, jak mglista wydaje się przyszłość z punktu widzenie teraźniejszości. Tamto wszakże już stało się i odeszło – i o tym opowiadają widokówki budząc w nas niekiedy niepokojące przeczucia, że może i my, jak również ulice, po których chodzimy i domy, które mijamy, że to wszystko ktoś kiedyś również będzie oglądał na innych widokówkach. Widokówka jest jak memento mori, lecz łagodne, zaciekawiające a nawet chwilami dowcipne. Co więcej, w dobie aparatów cyfrowych i pamięci wirtualnej dawne widokówki tajemniczo rosną w cenę.
Widokówka nie kłamie. Już nie podlega retuszowi. Nie da się wymazać szyldów i napisów na nich, zburzyć budowli, zmienić ludziom rysów twarzy, wyciąć drzewa, pozamykać okna. Widokówki zapamiętują przeszłość. Tak jak te z Drohobycza, niegdyś typowego miasta kresowego, wielonarodowego – więc wielokulturowego, które najpierw wzrosło dzięki soli, a z początkiem XX wieku stało się bogate po odkryciu złóż ropy w pobliskim Borysławiu, jeszcze dziś zachwycając kamienicami, pałacami i willami.
Jak wszędzie, tak i tu fotografia pojawiła się przełomie XIX i XX wieku, a gospodarcza prosperity pozwoliła na jej rozkwit, na przenikania się rzemiosła i sztuki. W książce „Drohobycz wielokulturowy” kolekcjoner Zenon Filipow z Drohobycza pisze: „Ukraińcy i Polacy, Żydzi i Niemcy znajdowali się wtedy po obydwu stronach aparatu fotograficznego, i oni właśnie świadczą o tej niepowtarzalnej wielokulturowej aurze Drohobycza, która po dwóch wojnach światowych rozproszyła się i uległa tragicznym zmianom”.
Oglądając dziś tę piękną kolekcję widokówek pomyślmy, że to od Bertolda Schenkelbacha, jednego z ich autorów, Bruno Schulz otrzymywał prześwietlone klisze fotograficzne i metodą cliché-verre robił na nich ilustracje do sławnej „Xięgi bałwochwalczej". A może i sam Bruno patrzy na nas z jakiejś widokówki?
Grzegorz Józefczuk

Organizatorzy:
Stowarzyszenie Festiwal Brunona Schulza, Zbigniew Lemiech, Galeria Michałowski