W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.
O przyszłości Podzamcza
07.08.200714:55

O przyszłość Podzamcza zapytaliśmy prezydenta Lublina Adama Wasilewskiego. Przed wyborami mówił o przeniesieniu dworca PKS w rejon PKP. Teraz przyznaje, że może mu się to nie udać.

Małgorzata Domagała:
Jak wyobrażał Pan sobie Podzamcze, zanim został Pan prezydentem?

Adam Wasilewski:
– Wyobrażałem sobie, że będzie to wreszcie teren miły dla oka, uporządkowany architektonicznie. Teraz jest bardzo brzydki, a znajduje się w cennej historycznej części miasta, między Starym Miastem a wzgórzem Czwartek. Popełniłem pewien błąd. Byłem przekonany, że właścicielem tego obszaru jest głównie miasto. I moje deklaracje wyborcze niestety na tym się opierały. Gdyby ta działka była własnością miasta, działania byłyby łatwe. Tymczasem okazało się, że jest to właściwie już własność PPKS. Podjęliśmy jednak rozmowy z PPKS, aby doprowadzić tu do wspólnej inwestycji. W lipcu ustaliliśmy, że PPKS ma poinformować nas o swoich zamiarach. Okazało się jednak, że ogłosili przetarg na inwestycję na tym terenie sami.

Co zamierza zrobić teraz miasto?

– Będziemy nadal rozmawiać z PPKS. Stan własnościowy terenu jest dosyć skomplikowany. Nie rozumiem, dlaczego PPKS nie chce z nami współpracować przy tej inwestycji. Myślę, że może się to jeszcze zmienić... W tej chwili trwa narada Miejskiej Komisji Urbanistyki, która dyskutuje na temat przyszłości Podzamcza. Chcemy zabezpieczyć się przed tym, aby architektura, która powstanie, nie kolidowała z historycznymi walorami tego miejsca.

Dlaczego tak łatwo ustąpił Pan związkowcom? Sekretarz miasta Krzysztof Łątka w styczniu podpisał w Pana imieniu deklarację, że dworzec PPKS pozostanie na swoim miejscu.

– Nawet kiedy mówiłem o tym podczas kampanii wyborczej, nie wykluczałem w pobliżu zamku dworca przesiadkowego. Natomiast nadal uważam, że to zbyt cenny teren, by parkowały tam autobusy.

Jednak w deklaracji Krzysztofa Łątki wyraźnie jest zaznaczone, że pozostanie tam dworzec główny PPKS.

– Ja tej deklaracji nie pamiętam za bardzo, bo tak jak Pani mówi, było to w styczniu.

Abp Abel sugerował, że sąsiedztwo dworca jest bardzo kłopotliwe. Wiemy jednak, jak bardzo upokarzające jest dla cerkwi takie otoczenie. Dlaczego Lublin nie potrafi uszanować prawosławnych?

– Czy Pani mogłaby zapytać o to sześciu prezydentów przede mną?

Ale Pan też już prawie rok jest prezydentem.

– Tak, osiem miesięcy. I to właśnie ja podjąłem działania w zakresie przekształcenia tego terenu. Stoimy też na stanowisku, iż musi być dogodny i godny dojazd do katedry arcybiskupa. Zgadzam się z opinią arcybiskupa Abla, że dworzec to dla nich kłopotliwe sąsiedztwo. Ale pragnę przypomnieć, że dworzec na Podzamczu powstał wiele lat temu. Teraz próbujemy to porządkować. Gdyby to był teren miejski, moje deklaracje byłyby realizowane.

Czyli miasto zgodzi się na nowy budynek dworca głównego?

– Miasto nie bardzo ma wyjście w obecnej sytuacji. Jedynie możemy zastrzec sobie rodzaj zabudowy poprzez plan zagospodarowania przestrzennego tej części miasta. Nie możemy jednak ingerować w prywatną własność, czy to PPKS, czy osób prywatnych.

Po długich staraniach Stare Miasto zostało uznane za pomnik historii. Teraz Lublin nie potrafi udźwignąć tego wyróżnienia, ponieważ zgadza się, aby tuż obok najcenniejszych zabytków pogłębiał się urbanizacyjny chaos, a tak będzie, jeśli stanie nowy budynek dworca. Jak to ma się do aspiracji Lublina, który chce zostać europejskim miastem kultury?

– Jeśli powstanie taki dworzec, jak myślę - przesiadkowy, nie widzę żadnego problemu. Tym bardziej że funkcja transportowa zawsze była przewidziana dla tego miejsca. Najlepszym rozwiązaniem jest wspólna inwestycja władz miasta i PPKS. Wierzę, że dojdzie ona do skutku.

Czy będzie Pan chciał dla obszaru Podzamcza zorganizować konkurs architektoniczny?

– Jeśli będziemy występować razem z PPKS, biorę pod uwagę to rozwiązanie. W sytuacji, gdyby PPKS jako dysponent terenu wystąpił o zgodę na jego zabudowę, będziemy różnymi prawnymi środkami chronić ten obszar tak, by powstały rozwiązania architektoniczne niekolidujące ze Wzgórzem Zamkowym i Czwartkiem.

Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin, 2007-08-07