Wielka ucieczka z Koziego Grodu
Od chwili ujawnienia dwóch propozycji wzorów nowych logotypów dla Lublina rozpoczęła się awantura o nowe logo miasta.
• Nie lepiej było zachować białego koziołka na czerwonym tle, trochę go ulepszyć i byłoby po krzyku?
- Zgodnie z nowoczesnymi zasadami promocji tzw. system identyfikacji wizualnej oraz logo muszą być związane z charakterem miasta i powinny przekazywać jakiś komunikat o nim. Koziołek, o którym pan mówi jest tylko herbem miasta i trudno się doszukiwać w jego wizerunku jakiegoś współczesnego komunikatu o Lublinie. Chyba, że chcemy być odbierani przez innych po prostu jako "kozi gród".
• Doczekaliśmy się dwóch projektów wykonanych przez wyspecjalizowaną firmę. Czy panu podoba się przynajmniej jeden z nich?
- Oba. Jeden odnosi się bardziej do historii, drugi do przyszłości. Są do dalszego wykorzystania, ale powinniśmy się zdecydować na jeden.
• Obok loga pojawiło się hasło promocyjne: "Renesans inspiracji".
- Oczywiście też mi się podoba. Mam jednak sygnały, że dla niektórych jest trudne do zrozumienia. Przyjmuję takie uwagi i jestem gotów dyskutować o haśle.
• Pewnie nie byłoby takiej awantury o logo, gdyby miasto nie zapłaciło jego twórcy zanim jeszcze oficjalnie logotyp zatwierdzili miejscy radni. Interpretują to jako kupienie kota w worku za 50 tys. zł.
- To nie kot w worku tylko gotowy produkt marketingowy. Wykonała go jedna z najlepszych polskich agencji doświadczonych w marketingu terytorialnym, która m.in. stworzyła logotypy dla Warszawy i Ministerstwa Spraw Zagranicznych do promocji Polski. Praca wykonana, należy się wynagrodzenie. A tak na marginesie: 50 tys. zł to stosunkowo niewielka zapłata za taką usługę na polskim rynku.
• Czy w sprawie akceptacji logo Lublina gonią nas jakieś terminy?
- Chciałbym, żeby na najbliższej sesji 29 listopada Rada Miasta podjęła uchwałę o przyjęciu jednego
Nasze Miasto Lublin, 23 listopada 2007 r.