W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.
Zbyt surowo oceniamy miasto
14.05.201009:14

Zaskoczyły Pana wyniki badań TNS OBOP, w którym mieszkańcy ocenili Lublin jako najmniej przyjazne spośród dużych miast w Polsce?

Przyznam, że tak. Taka opinia to niepokojący sygnał. Ale wydaje mi się, że oceniamy Lublin bardziej surowo, niż na to zasługuje.

Może lublinianie mają powody, by tak sądzić? Spójrzmy na bezrobocie...

To mit, wcale nie jest takie wysokie. Mieliśmy niską dynamikę wzrostu bezrobocia w czasie kryzysu - inaczej niż inne miasta. Studenci po kierunkach inżynierskich nie mają problemu ze znalezieniem pracy. Gorzej jest z absolwentami wydziałów humanistycznych, staramy się to zmieniać.

A niskie zarobki? I niewielu inwestorów, dzięki którym miasto zyskałoby środki w budżecie, a ludzie - pracę?

Lublin nie jest miastem, które omijają inwestorzy. W podstrefie ekonomicznej na Felinie zaczną działalność nowe firmy, które wkrótce dadzą ok. 2 tys. miejsc pracy. Ikea i całe centrum wokół zatrudni drugie tyle. A kiedy będzie więcej miejsc pracy, wynagrodzenia wzrosną. Dziś rzeczywiście nie są wysokie. Ale podobne płace są w Kielcach czy Białymstoku - miastach, które w rankingu wypadły dużo lepiej.

To dlaczego akurat w Lublinie ludzie są z miasta niezadowoleni?

Trudno powiedzieć. To jest pytanie dla socjologów. Może to wynika z naszej skłonności do malkontenctwa? Gościliśmy ostatnio grupę młodych ludzi zza granicy. Pytałem ich, czy podoba im się miasto. Odpowiedzieli, że jest kolorowe i czyste. Podobnie mówią o Lublinie inni przyjezdni. Zawsze mnie zastanawia, dlaczego tak odmienna jest ich ocena w stosunku do deklaracji mieszkańców.

Może dlatego, że goście nie muszą tutaj mieszkać? A może kiedy nie ma się pracy, trudno docenić urok zabytków?

Być może. Ale powód może też być inny - nie budujemy pozytywnego wizerunku miasta. Duża jest tu rola mediów, które podkreślają zdarzenia negatywne, mniej informując o sukcesach. Dostajemy np. nagrody za promocję miasta - czy lublinianie nie powinni częściej o tym słyszeć?

Ale czy ten fakt poprawi im jakość życia?

W jakimś sensie tak. Ale mało akcentuje się też inne sukcesy Lublina. Kiedy pierwsza firma zaczynała działalność w strefie, to w jednej z gazet była o tym krótka wzmianka. Na pierwszej stronie znalazła się zaś informacja, że w Białymstoku w osiem lat wybudowano tunel, a u nas się nie udało. Tymczasem za dwa tygodnie Lublin odbierze nagrodę Forbesa - znaleźliśmy się w pierwszej trójce najdynamiczniej rozwijających się polskich miast. To powód do dumy.

Chyba trudno ten dynamizm zauważyć. Tym bardziej że dobre informacje są przyćmiewane przez gorsze - np. o tym, że firma Ball Packaging Europe zwolni 48 z 78 pracowników. Miała być Husqvarna, ale fabryka powstanie w Mielcu...

Bo Mielec ma strefę ekonomiczną dłużej od nas. Gdyby w Lublinie powstała ona w latach 90., Szwedzi mogliby tu działać. Zrezygnowali dlatego, że obawiali się o zbyt długie oczekiwanie na ministerialną decyzję w sprawie powiększenia strefy. Ball zwalnia z powodu skutków kryzysu. Tego nikt nie mógł przewidzieć.

W mieście dużo się dzieje. Chodzi nie tylko o wydarzenia kulturalne ale też np. o uruchomienie wspomnianej podstrefy ekonomicznej. To jedyna strefa, która rozwijała się w czasie kryzysu. Ale nie da się wszystkiego zrobić w trzy lata. Tym bardziej że problemy Lublina to konsekwencja nie tylko ostatnich 20 lat, ale także zaszłości historycznych, polityki władz PRL. Zawsze brakowało nam też skutecznego lobbingu parlamentarzystów. Pokazała to chociażby sytuacja z siedzibą PGE.

Socjolog prof. Ryszard Radzik uważa, że Lublinowi brakuje wielkich wizji, które byłyby skutecznie realizowane.

Być może coś w tym jest. Ale staramy się mimo wszystko realizować długofalowe plany. Np. przedłużenie ul. Krańcowej było zapowiadane od 20 lat. Podobnie remont Teatru Starego. Teraz to wszystko się dzieje.

A np. tunel pod Al. Racławickimi czy zagospodarowanie górek czechowskich?

Inwestycja na górkach ruszyłaby, gdyby nie sprzeciw radnych z 2007 r. A tunelu na razie nie będzie, bo nie ma na niego 300 mln zł. Mamy ograniczone fundusze i trzeba sobie zdać z tego sprawę. Dla porównania Gdynia, która ma 100 tys. mniej mieszkańców niż Lublin, dysponuje takim samym budżetem.


Wywiad ukazał się 14 maja 2010 r. w dzienniku "Polska Kurier Lubelski" pt. "Zbyt surowo oceniamy miasto". Z prezydentem Adamem Wasilewskim rozmawiała Aleksandra Dunajska.