W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Po niezwykle emocjonującym meczu "Pszczółki" pokonały Ślęzę Wrocław.

Po niezwykle emocjonującym meczu "Pszczółki" pokonały Ślęzę Wrocław.
26.10.2015

Pszczółka AZS UMCS wygrywa w najtrudniejszym spotkaniu tego sezonu. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka potrzebowały dogrywki, by wygrać w dramatycznych okolicznościach 88:83.

Obie ekipy rozpoczęły od serii błędów. „Pszczółki” spudłowały dwa rzuty, a wrocławianki dwukrotnie straciły piłkę w ofensywie. Dopiero w trzeciej próbie lublinianki trafiły do kosza. Marta Jujka zaliczyła akcję 2+1. Bardzo dobrze w obronie prezentowała się Jhasmin Player, która co chwilę „wyłuskiwała” piłkę przeciwniczkom z rąk. Lublinianki po kilku minutach gry straciły impet, którego nabrały na początku starcia. Przestały trafiać w ofensywie, ale próbowały nadrabiać to solidną defensywą. Niestety jednak, rywalki trzykrotnie trafiły zza łuku i wyszły na prowadzenie 13:9. Trener Krzysztof Szewczyk natychmiast poprosił o przerwę na żądanie. Ciężar gry wzięła na siebie Leah Metcalf, która zdobyła 7 kolejnych punktów dla swojego zespołu (w całej kwarcie miała ich 12). Końcówka należała jednak do przyjezdnych. Wrocławianki wykorzystały niemoc rzutową AZS-u i po pierwszej odsłonie spotkania prowadziły 21:16.

W drugiej kwarcie lublinianki zaczęły się gubić. Luki w defensywie i spudłowane rzuty w ofensywie nie pozwalały na odrabianie strat. Po 3 minutach gry przewaga Ślęzy urosła do 10 „oczek”. Obrona wyraźnie przestała funkcjonować poprawnie. Motorem napędowym drużyny z Dolnego Śląska była Agnieszka Śnieżek. Trener Szewczyk ponownie poprosił o „czas”. Po stronie AZS-u piłka jak zaczarowana wypadała z obręczy. Wrocławianki nie miały natomiast kłopotu z powiększaniem przewagi. Lublinianki jednak dzięki ambitnej walce zniwelowały straty do 4 punktów – 30:34. Tym razem zawodniczki przywołał do siebie trener Algirdas Paulauskas. Końcówka kwarty była niezwykle zacięta. Naszym dziewczynom udało się odrobić kilka „oczek”. Do przerwy przegrywały tylko 36:39.

Do remisu po 39 zaraz po gwizdku arbitra doprowadziła celną „trójką” Jhasmin Player. Goście odpowiedzieli jednak dwukrotnie zza łuku i prowadzili już 6 „oczkami”. Wrocławianki prezentowały się lepiej i to one uciekały lubliniankom. Trener Szewczyk znowu musiał sięgnąć po przerwę na żądanie. Gospodynie całkiem zgubiły dobry rytm. Wróciły jednak do gry po tym, jak sygnał swoim koleżankom do ataku dała kapitan zespołu Olivia Szumełda-Krzycka. Rzucająca trafiła dwie „trójki”. Takie zaniedbanie w defensywie zdecydowanie nie spodobało się opiekunowi wrocławianek. Jego podopieczne zagrały rozważniej w ofensywie i przede wszystkim nie pozwalały na swobodne rozgrywanie piłki pod własnym koszem. Z dobrej strony pokazały się Agnieszka Śnieżek i Chay Shegog. Lublinianki nie wykorzystywały natomiast tych pozycji, które sobie wypracowały. Ślęza prowadziła przed ostatnią partią 60:50.

Ponownie początek należał do wrocławianek. Grały solidnie po obu stronach parkietu. Niestety, ale nie można tego samego powiedzieć o dyspozycji gospodyń. Trener Szewczyk szybko wziął „czas”, żeby przerwać tę niemoc rzutową. Rywalki cały czas utrzymywały przewagę wykorzystując nieszczelną obronę AZS-u. W lubelskiej drużynie dobrze grała Destiny Wiilliams, która jako jedyna dostarczała punkty z gry. Końcówka to walka punkt za punkt. Lublinianki zbliżyły się na 6 „oczek” (66:72), kiedy trener Paulasukas poprosił o „czas”. Największe emocje były jednak dopiero przed nami. Lublinianki zbliżyły się na 2 punkty różnicy (70:72) i piłka była po ich stronie. Odpowiedzialność wzięła na siebie Dominika Owczarzak i doprowadziła do wyrównania na kilkanaście sekund przed końcem spotkania. Syrena wybrzmiała przy stanie po 72 i czekała nas pierwsza w tym sezonie dogrywka.

Ta należała zdecydowanie do lublinianek. Zaczęły od serii 7:0. Zapewniły sobie tym samym pewien komfort gry, ale przeciwniczki wcale nie zamierzały odpuszczać. Do akcji wkroczyła ponownie Elge Sulciute, która trafiła dwie „trójki”. W całym spotkaniu miała ich aż 5. Na szczęście dla AZS-u, dobrze spisała się liderka zespołu Leah Metcalf. Rzucała z gry i pewnie egzekwowała rzuty wolne. Pszczółka AZS UMCS po niezwykle emocjonującym starciu pokonała Ślęzę Wrocław 88:83. Najwięcej, bo 24 punkty, zgromadziła na swoim koncie właśnie Metcalf.

Za tydzień dziewczyny czeka mecz wyjazdowy. W Toruniu zmierzą się z tamtejszą Energą.

======

Pszczółka AZS UMCS - Ślęza Wrocław 88:83 (16:21, 20:18, 14:21, 22:21, d:16:11)

Pszczółka: Owczarzak 4, Williams 17, Jujka 7, Player 11, Metcalf 24 - Szumełda-Krzycka 22, Szczepanik 3, Morawiec, Dorogobuzova
Trener: Krzysztof Szewczyk
Ślęza: Zoll 12, Sulciute 23, Leciejewska 8, Śnieżek 16, Krężel - Mistygacz 8, Shegog 10, Linkeviciene 6
Trener: Algirdas Paulauskas
Sędziowie: Marek Maliszewski, Marcin Bieńkowski, Tomasz Tomaszewski

Więcej informacji: azs.umcs.pl