W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Sportowe podsumowanie weekendu

Sportowe podsumowanie weekendu
06.06.2016

Juniorzy Motoru na podium rozgrywek Makroligi po wygranej z liderem

O tym, że szkolenie młodzieży w Motorze Lublin stoi na dobrym poziomie świadczy nie tylko liczba wychowanków wprowadzanych do pierwszego składu
przez Tomasza Złomańczuka, ale też wyniki osiągane w rozgrywkach młodzieżowych. Grupę D Ligi Makroregionalnej Juniorów Młodszych na podium zakończyli podopieczni Mirosława Komara.

Sobotnim rywalem żółto-biało-niebieskich był lider tabeli, który w tym sezonie przegrał tylko dwa razy. Przewaga Progresu Kraków widoczna była w zasadzie od pierwszego gwizdka sędziego Piotra Kozłowskiego. Po niespełna dwudziestu minutach goście dopięli swego.

Rywal złamał jednego z naszych, potem drugiego i skutecznie uderzył w długi róg – opisuje Mirosław Komar, trener lublinian.

Mimo okazji z obu stron, przed przerwą wynik nie uległ już zmianie.

Na drugą odsłonę gospodarze wyszli z trzema zmianami w składzie, ale z gola znów cieszyli się gracze z Małopolski. Żółto-biało-niebiescy postawili wszystko na jedną kartę i ruszyli do odrabiania strat. W 52′ po akcji prawą stroną boiska piłka trafiła w pole karne, gdzie dobrze przyjął ją Jarosław Kurkiewicz, ominął rywala, położył bramkarza i uderzeniem pod poprzeczkę dał radość swoim kibicom. Gospodarze uwierzyli w siebie i po ośmiu minutach doprowadzili do remisu! Strzelec pierwszego gola przerzucił futbolówkę do Krzysztofa Jaśkiewicza, ten wygrał pojedynek z obrońcą i strzałem z dziesiątego metra, pokonał golkipera Progresu. Podopieczni Mirosława Komara chcieli więcej! W 63′ rzut wolny z własnej połowy wykonywał Maksymilian Cichocki. Piłka trafiła na lewą flankę, Krzysztof Rybak wygrał walkę o pozycję i strzałem w długi róg wyprowadził Motor na prowadzenie. W 77′ wynik spotkania ustalił Bartłomiej Tkaczuk, wykorzystując dobre podanie Krzysztofa Jaśkiewicza.  Ostatecznie żółto-biało-niebiescy triumfowali 4:2.

Motor Lublin zakończył sezon na trzecim miejscu w rozgrywkach grupy D Ligi Makroregionalnej Juniorów Młodszych.

KOMENTARZ TRENERA:
Mirosław Komar: – W pierwszej połowie graliśmy bardzo słabo, a rywal prezentował się znacznie lepiej od nas. Progres wyszedł wysokim
pressingiem i mieliśmy problem z rozegraniem kilku podań. Co prawda stworzyliśmy sobie okazje, ale straciliśmy gola. Ciężko nam było wrócić
do gry, a kontrolę nad meczem mieli krakowianie. W przerwie dokonaliśmy kolejnych korekt, lecz znów daliśmy sobie strzelić bramkę. Od tego
momentu zaczęliśmy więcej grać i biegać. Podjęliśmy ryzyko i udało nam się zdobyć cztery gole i wygrać mecz.

Motor Lublin – Progres Kraków 4:2 (0:1)
Bramki dla Motoru: Jarosław Kurkiewicz 52′, Krzysztof Jaśkiewicz 60′, Krzysztof Rybak 63′, Bartłomiej Tkaczuk 77′

Motor: Andrzejkiewicz (41′ Miszta) – Chachuła, Kozłowski (41′ Buczek), Mazurek (41′ Mostowiec), Chyła, Tkaczuk, Cichocki, Kobiałka, Rybak (65′ Lecki), Jaśkiewicz, Kurkiewicz (70′ Brzozowski)

źródło: lubsport.pl
 

8. kolejka PLFA I: Tychy Falcons - Tytani Lublin 82:0

W rozegranym w sobotę 4 czerwca meczu 8. kolejki PLFA I Tychy Falcons pokonali Tytanów Lublin 82:0. Piąte zwycięstwo w sezonie pozwoliło Sokołom umocnić się na pozycji lidera Grupy Południowej. Szósta porażka Tytanów oznacza, że zakończą rozgrywki na ostatniej lokacie w swojej grupie i w przyszłym sezonie zagrają w PLFA II.

Podążające od zwycięstwa, do zwycięstwa tyskie Sokoły już w pierwszej kwarcie dzisiejszego meczu przesądziły jego losy. Pierwsze punkty uzyskał Grzegorz Dominik po precyzyjnym podaniu Keitha Ray’a. W następującej serii Tytani popełnili błąd - piłkę po niedobrym rzucie przechwycił Tomasz Urban. Po 30-jardowej akcji powrotnej znalazł się w polu punktowym. Następny tyski cios należał do running backa pozyskanego przed sezonem z drużyny Saints Częstochowa. Jacek Wróblewski wykonał 30-jardowy rajd zwieńczony sześciopunktową premią. Każde z trzech pierwszych przyłożeń Sokołów było poparte skutecznymi podwyższeniami za dwa Mateusza Błazika. Po połowie pierwszej kwarty gospodarze prowadzili już 24:0.

Na tym nie poprzestali. W ostatnich minutach pierwszej odsłony kolejne 20 punktów zapewnili im biegowo Keith Ray, akcją powrotną po przechwycie Kacper Kosiorowski oraz returnem po odkopnięciu Tytanów Grzegorz Domnik. Z tego 44-punktowego nokdaunu lublinianie nie mieli prawa się podnieść.

Tyszanie mają bardzo dobry zespół. To, że podkręcali wynik spowodowane jest ich chęcią rozegrania finału na własnym boisku. Przyjechaliśmy do Tychów w bardzo okrojonym składzie. Dodatkowo bardzo rotowaliśmy pozycje. Niektórzy gracze zadebiutowali dzisiaj na nowych pozycjach. Wielu moich kolegów występowało we wszystkich formacjach. To musiało się odbić niekorzystanie na naszej dyspozycji i wyniku. Przewaga Falcons była bezapelacyjna. Mamy do tej drużyny duży szacunek i życzymy jej awansu. Po dzisiejszej porażce straciliśmy szansę na utrzymanie. Przed nami dwa spotkania, w których chcemy pokazać dobry futbol. Sezon się dla nas nie skończył - będziemy walczyć do końca  - skomentował Andrzej Jakubiec, rozgrywający Tytanów Lublin.

Najlepszym zawodnikiem meczu był linebacker tyszan Kacper Kosiorowski, który popisał się wieloma skutecznymi powaleniami. Dodatkowo zamienił przechwyt na przyłożenie po ładnej akcji powrotnej.

W szeregach Tytanów wyróżnił się występujący w trzeciej linii obrony Rafał Chamera.

źródło: Polska Liga Futbolu Amerykańskiego (PLFA)
 

Motor wygrał z Orlętami 2:0 i zagra w finale Pucharu Polski

W pierwszej połowie groźniejsi byli piłkarze trenera Tomasza Złomańczuka. Najlepsze okazje miał Kamil Wolski. Najpierw po dośrodkowaniu Kamila Stachyry groźnie główkował, a później znalazł się nawet sam przed Krzysztofem Stężałą, ale uderzał z ostrego kąta i skończyło się tylko na strachu gospodarzy. Z dystansu szczęścia próbował także Tomasz Tymosiak.

W drugiej odsłonie, a zwłaszcza w ostatnich minutach swoje szanse mieli też piłkarze Orląt. Mateusz Konaszewski i Kamil Groborz nie znaleźli jednak sposobu na Pawła Sochę. W 90 minucie szansę miał jeszcze Kamil Daszczyk, ale i jemu zabrakło precyzji. W efekcie, po 90 minutach nadal było 0:0 i sędzia zarządził dogrywkę. Długo wydawało się, że mecz rozstrzygną dopiero rzuty karne. Aż nadeszła 113 minuta. Stachyra wpadł w pole karne, a tam po starciu z obrońcą piłka jakimś cudem wylądowała w siatce. Niedługo później Adrian Zarzecki wślizgiem próbował wybijać piłkę we własnym polu karnym, ale ta trafiła go w rękę. Werdykt arbitra? Jedenastka. Z „wapna” nie pomylił się Artur Gieraga i było po meczu.

Rzeczywiście dziwna to była bramka – mówi Kamil Stachyra. – Obrońca zablokował piłkę, ja też wystawiłem nogę i po chwili mogliśmy się cieszyć z gola. Powinniśmy wcześniej rozstrzygnąć losy meczu, bo mamy przed sobą arcyważne spotkanie barażowe. Te 120 minut gry nie było nam potrzebne. Boisko było jednak trudne, pogoda zrobiła swoje, a rywale też nie odstawiali nogi.

Jeszcze przed przerwą z boiska zszedł Aleksander Komor, na razie nie wiadomo, jak poważny jest jego uraz. Radzynianie też mieli swoje kłopoty. Z kontuzjami grali Damian Szpak i Piotr Zmorzyński.

Obaj wystąpili na własną odpowiedzialność – wyjaśnia Damian Panek, trener biało-zielonych. – Nie mieliśmy zbyt wielu zdrowych ludzi. W zasadzie dwóch na ławce. Damian i Piotrek narzekali na zdrowie i w przerwie musieli opuścić murawę. W meczu z Motorem zabrakło nam już paliwa. Przez ostatnie tygodnie ciągle graliśmy systemem środa – sobota i w końcu musiało to wyjść. Mimo to długo walczyliśmy z najlepszą drużyną w naszej grupie i chłopakom należą się duże słowa uznania. Za cały sezon i za to ostatnie spotkanie także.

W finale drużyna trenera Tomasza Złomańczuka zmierzy się z Chełmianką. Spotkanie zostanie rozegrane na Arenie Lublin 18 czerwca. Nie ustalono jeszcze konkretnej godziny, ale można się spodziewać, że będzie to 19.

Orlęta Radzyń Podlaski – Motor Lublin 0:2 (0:0, 0:0)
Bramki: Stachyra (113), Gieraga (117-z karnego).
Orlęta: Stężała – Leszkiewicz, Zarzecki, Konaszewski, Szymala (77 Ł. Ebert), Groborz,Mielniczuk, Borysiuk, Kot, Zmorzyński (46 Daszczyk), Szpak (46 Rycaj).
Motor: Socha – Falisiewicz, Komor (41 Dykij), Gieraga, Tadrowski, Stachyra, Król, Piekarski (75 Prusinowski), Tymosiak (53 Bednara), Wolski, Piątek (65 Mroczek)
Żółte kartki: Kot, Borysiuk, Ł. Ebert – Mroczek, Tadrowski

źródło: dziennikwschodni.pl