W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z serwisu lublin.eu oznacza, że będą one zamieszczane w Twoim urządzeniu. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień Twojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w Polityce prywatności.

Wystawa jubileuszowa 30 lat pracy twórczej Grzegorza Mazurka

Wystawa jubileuszowa 30 lat pracy twórczej Grzegorza Mazurka
Data rozpoczęcia 2011-06-03
Godzina rozpoczęcia 17:00
Miejsce Galeria "Pod podłogą", ul. Krakowskie Przedmieście 62
Kategoria Wernisaż

Świat odczytany na nowo przez Grzegorza Dobiesława Mazurka

Nie mam wątpliwości, że Grzegorz Dobiesław Mazurek to jeden z najciekawszych współczesnych grafików polskich. Ten rodowity lublinianin funkcjonuje z powodzeniem na krajowym i międzynarodowym rynku sztuki od trzydziestu już lat. Wielokrotnie nagradzany i wyróżniany, dał się poznać jako autor znakomitych linorytów, których bohaterami byli – z reguły - bliscy mu ludzie, niemal wyłącznie ich twarze lub też sylwetki utrwalone znacznie wcześniej na całe dziesięciolecia na skromnej odbitce fotograficznej, wykonanej przez męskich członków jego rodziny. Grzegorzowi Mazurkowi od samego początku kariery artystycznej towarzyszył aparat fotograficzny (począwszy od najprostszej Smieny po cyfrową lustrzankę Sony), przy pomocy którego utrwalał interesujące go osoby, aby następnie przetransponować kadr zarejestrowany przez obiektyw i migawkę, na zespół drobnych plam czerni i punktów, w zróżnicowanym układzie walorowym.
Do końca XX wieku twórczość graficzną artysty zdominowały cykle, z których największe wrażenie na piszącym te słowa zrobiły przede wszystkim dwa: Wszyscy moi przyjaciele (1983-1994) oraz Nocą przylatują anioły (1998-2003). Poszczególne ryciny z obu cykli to udane połączenie zdecydowanie malarskiego sposobu uchwycenia twarzy i postaci ludzkiej, z położeniem akcentu na wycinkowość kadru (w przypadku twarzy) oraz szeroki, tzw. kadr amerykański (w przypadku postaci).
Od 2001 roku w twórczości Grzegorza Mazurka coraz więcej miejsca zaczął zajmować druk cyfrowy, który ostatecznie wyparł linoryt z jego warsztatu graficznego. Ale artysta w dalszym ciągu najchętniej tworzy cykle, z których żaden jeszcze nie został zakończony. Ich bohaterami są pozbawieni imion ludzie (najliczniejszy jak na razie cykl to Negatyw, od 2004, swoisty hołd grafika wobec tych, którzy już odeszli na zawsze, pozostając w naszej pamięci jedynie dzięki starym, pożółkłym fotografiom), ich twarze (Prawy do lewego, od 2001), akty (Odadoz, od 2010), czy wreszcie uczłowieczone manekiny (Manekiny, od 2007). W tym ostatnim cyklu po raz pierwszy w twórczości artysty pojawił się kolor, plakatowa czerwień, rozdzielająca plastyczne twarze pięknych modelek od drucianych głów manekinów.
Podobnie jak przed rokiem 2000, Grzegorz Mazurek najchętniej tworzy w dalszym ciągu duże kompozycje (teraz o wym. 100 x 140 cm), i chociaż nieustająco przedmiotem jego wnikliwej obserwacji (w której pomaga mu tradycyjnie obiektyw aparatu fotograficznego) jest człowiek, to jednak jest to już zupełnie inny świat od tego, który realizował artysta z takim mozołem i precyzją w cyklach linorytniczych. O ile wcześniej z niespotykaną zręcznością unikał efektów typowych dla klasycznej techniki linorytu, to tym razem także trudno jest zorientować się widzowi, że jest to tylko druk cyfrowy, „wyłącznie” dzieło wyjątkowo wrażliwego umysłu i dobrze oprogramowanej maszyny, bez ingerencji ręki artysty zaopatrzonej w rylec czy dłutko.
Z charakterystyczną dla siebie lekkością i swobodą Grzegorz Mazurek stosuje konsekwentnie bliskie kadry, rejestrując to co jego zdaniem w twarzy czy nagim ciele kobiety najciekawsze, najbardziej ekspresyjne. Niekiedy (jak w przypadku cyklu Odadoz) wprowadza dodatkowo rodzaj rastru, nieistniejącej zasłony, która oddziela oglądającego poszczególne kompozycje widza od ich sensualistycznej, a zarazem wyjątkowo ulotnej warstwy figuralnej.
Ponieważ druk cyfrowy sprawia mu jeszcze – jak sam twierdzi – pewne kłopoty techniczne, już dzisiaj czekam z niecierpliwością na to co stworzy Grzegorz Mazurek za rok, dwa lub trzy. Z całą pewnością będą to bowiem kompozycje obok których nie przejdę obojętnie.
Lechosław Lameński

CreArt. Sieć miast na rzecz twórczości artystycznej